Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Społeczeństwo

Dzień żywych trupów

Kawiarnia literacka

Najbardziej spauperyzowaną branżą dzisiejszych czasów jest publicystyka.

Kiedyś publicystą była osoba, która miała sprecyzowane, klarowne poglądy i potrafiła je wyrazić na piśmie za pomocą jasnego, przejrzystego stylu. Ta osoba robiła to zawodowo, dostawała za to pieniądze, jej głos był wyraźny, słyszalny i stanowił dla odbiorców tejże punkt odniesienia. Dzisiaj publicystą jest każdy, kto ma Facebooka i wyraża na nim swoje poglądy – za darmo, wolny od kagańców szeroko pojętej drukowalności i poprawności politycznej.

Publicyści starej daty, ci od felietonów i esejów, stają się zbędni. Po pierwsze, rzeczy, które piszą, mogą zbytnio zaciemniać i relatywizować rzeczywistość, a ludzie potrzebują raczej dwubarwnej wizji świata, bo inaczej gubią się, panikują i niepotrzebnie męczą. Na tę potrzebę, swoją drogą, odpowiadają często sami publicyści – opuszczają pozycję względnej umysłowej autonomii i dostrajają się do grającej to samo orkiestry, aby tylko, broń Boże, nie zostać niezrozumianymi. Taką ewolucję przeszedł chociażby – na przestrzeni ostatnich dziesięciu lat – Rafał Ziemkiewicz. Jednak, po drugie i ważniejsze (i tego nie przeskoczymy ani Ziemkiewicz, ani ja, ani nikt, kto przynajmniej raz w życiu napisał felieton za pieniądze), wszystkie te teksty są za długie. I kosztują. Po co płacić za coś, co wszyscy robią za darmo i wcale nie trzeba ich do tego poganiać?

Powiedzieć, że media społecznościowe dały ludziom przede wszystkim iluzję oryginalności i popularności własnej osoby, to powiedzieć frazes. Dały również iluzję tego, że prawie każdy ma coś do powiedzenia i to coś jest efektem jego własnego, oryginalnego, niebywale rozpędzonego procesu myślowego. Żyjemy w kulturze, która jest festiwalem wszechobecnego narcyzmu; ów narcyzm przejawia się nie tylko w bezustannym przypominaniu światu, jak się wygląda i co się żre, ale również w bezustannym informowaniu bliźnich, o czym się myśli, a raczej o czym właśnie wydaje się człowiekowi, że myśli.

Polityka 40.2015 (3029) z dnia 29.09.2015; Kultura; s. 89
Oryginalny tytuł tekstu: "Dzień żywych trupów"
Reklama