Rosja hakuje i szpieguje: po co?
Amerykańskie dzienniki o analizie CIA w sprawie wyborów
„New York Times” informuje, że amerykańskie służby specjalne mają wiarygodne dane o hakerskiej aktywności rosyjskiej podczas amerykańskiej kampanii wyborczej. Z kolei „The Washington Post” publikuje sprawozdanie na ten temat pochodzące z kręgów CIA.
Wniosek podobny: Rosjanie włamali się elektronicznie do zasobów centrali Partii Demokratycznej i szefa sztabu Hillary Clinton i wykradli tysiące wrażliwych informacji. Włamali się też do zasobów centrali Partii Republikańskiej, ale tych łupów nie wykorzystali, przynajmniej na razie. Wykradzione Demokratom informacje przez swych ludzi w USA Rosjanie podrzucili organizacji WikiLeaks, a ta je upubliczniła, powodując polityczne kłopoty w sztabie wyborczym Hillary Clinton.
Przypomniano przy okazji, że Donald Trump publicznie wzywał podczas kampanii, aby Rosjanie pomogli wykazać kłamstwa Hillary. Ekipa prezydenta elekta odcina się od sugestii, że Trump wygrał z pomocą rosyjskich przyjaciół. Ludzie Trumpa podważają też wiarygodność informacji wywiadu amerykańskiego: to taka sama prawda jak ta, że Saddam Husajn miał broń masowego rażenia.
Ale pod znakiem zapytania można też postawić wiarygodność deklaracji ekipy Trumpa. Musi przecież bronić interesu swojego mocodawcy i bronić jego wizerunku. Przegrał bowiem głosowanie powszechne wyraźnie, nie ustają protesty na tym tle. Urzędujący prezydent Obama nakazał wszczęcie śledztwa w sprawie rosyjskich hakerów.
Rosyjscy szpiedzy gromadzą informacje wojskowe
Trump bagatelizuje tę sprawę, ale ostrzeżenia przed rosyjskimi szpiegami napływają też z Europy. Rzadko się zdarza, by wysoki funkcjonariusz wywiadu brytyjskiego kontaktował się bezpośrednio z mediami. A tak stało się właśnie w związku z akcją szpiegowską Rosji w UK.