Wspólne dobro, polska bolączka
Polskie zabytki na Wschodzie niszczeją. Z każdym rokiem liczba strat się powiększa
[Artykuł ukazał się w najnowszym numerze „Nowej Europy Wschodniej”]
Wiele polskich dóbr kultury na Białorusi i Ukrainie niszczeje lub znika. Państwa te są zbyt biedne, by finansować renowacje, a środki przekazywane przez Polskę są zbyt skąpe wobec potrzeb. Problemem jest także niski poziom prac konserwatorskich oraz brak świadomości, że polskie zabytki architektury i sztuki stanowią w istocie wspólne dziedzictwo.
Nie wiadomo dokładnie, jaka część polskich dóbr kultury pozostała po 1945 roku poza Polską w nowych granicach. Z pewnością była to część znacząca, gdyż same tylko zespoły miejskie Lwowa i Wilna zaliczały się do największych i najcenniejszych w II Rzeczypospolitej. Na kresowych miastach, kościołach, dworach, pałacach i zamkach straszne piętno odcisnęła najpierw II wojna światowa, a potem rządy sowieckie. Skalę strat dóbr kultury niech zobrazują przykłady z dwóch regionów.
Na Wołyniu przed 1939 rokiem istniało 325 kościołów, obecnie pozostało 28. Na Grodzieńszczyźnie znajdowało się ponad 270 pałaców i dworów, przetrwało 51. Sowieci niszczyli zabytki w sposób metodyczny, gdyż nie wpisywały się w model architektury totalitarnego państwa. Część obiektów była po prostu wysadzana w powietrze, jak na przykład średniowieczna fara Witoldowa w Grodnie (w 1961 roku) i kościół w Berezweczu (w roku 1970) na północy Białorusi, uznawany za najdoskonalszy przykład baroku wileńskiego. Przykłady można mnożyć, choć pełna lista strat polskiej kultury na Wschodzie nigdy nie powstała.
Muzea ateizmu, magazyny i kotłownie
Wielkość bezpowrotnie utraconego dziedzictwa sprawia, że tym większej troski wymagają te dobra kultury, które szczęśliwie przetrwały potworności ubiegłego stulecia.