Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Świat

Komisja kontroli budżetowej UE w Polsce. Zostaliśmy pochwaleni, ale i upomniani

Delegacja komisji kontroli budżetowej UE przyjechała do Polski na wniosek Ryszarda Czarneckiego. Delegacja komisji kontroli budżetowej UE przyjechała do Polski na wniosek Ryszarda Czarneckiego. European Parliament / Flickr CC by 2.0
Delegacja komisji kontroli budżetowej UE przyjechała do Polski na wniosek Ryszarda Czarneckiego, który chciał, żeby Bruksela przyjrzała się uważniej, jak u nas w kraju wydaje się unijne pieniądze.

Delegacja komisji przyjechała sprawdzać nasze inwestycje. Jeździli po Polsce przez trzy dni. Odwiedzali realizowane u nas projekty. Zobaczyli m.in. wrocławski port lotniczy, elektrownie w Bełchatowie, filtry w Warszawie, most na Pilicy koło Warki i drogę ekspresową S8 Wrocław-Syców, którą nawet sami wypróbowali w praktyce.

Przyjechali, bo ich poproszono. A konkretnie poprosił ich poseł Czarnecki, tyle że zrobił to jeszcze w 2015 r., kiedy Polską rządziła Platforma Obywatelska, i poseł chciał wszystkim udowodnić, że Polska źle wydaje unijne pieniądze. Komisji długo się nie składało, żeby do nas przyjechać, cały czas były ważniejsze w ich mniemaniu sprawy. I miejsca, które znacznie pilniej wymagały interwencji.

Poza tym Polskę Europejski Trybunał Obrachunkowy oceniał dobrze, więc reakcję na wniosek posła Czarneckiego odsuwano. Kiedy jednak już delegacja komisji znalazła na przyjazd do Polski czas, to czasu nie miał poseł Czarnecki, mimo że do delegacji dołączyć mógł, bo posłowie zawsze są informowani, ile jest miejsc wolnych, i każda frakcja parlamentarna ma prawo zgłosić swojego przedstawiciela do takiej misji.

Nie ma w tej wizycie jednak nić niezwykłego

Przedstawiciele z danego kraju nie są członkami delegacji, tylko osobami towarzyszącymi, które mogą uzupełnić zdobyte na miejscu informacje, dopowiedzieć coś, ale końcowego raportu nie przygotowują.

Nie ma w tej wizycie jednak nić niezwykłego. Zgłoszono wniosek, więc komisja zareagowała. „Może droga ekspresowa Wrocław- Syców nie wyglądała na zbyt uczęszczaną – mówiła podczas konferencji prasowej przewodnicząca delegacji – i może tutaj trochę przeinwestowano, ale będziemy się temu wszystkiemu jeszcze przyglądać”. Poza tym „Polska naprawdę lepiej niż ktokolwiek inny może pokazać, że po 10 latach od wejścia do Unii wykorzystała środki i osiągnęła więcej niż inni” – przekonywała przewodnicząca delegacji Ingeborg Grässle.

Wspominała o Bułgarii i Rumunii, z którymi ciągle są kłopoty, ale nasz kraj raczej chwaliła.

I trzeba się z tego cieszyć, chociaż trzeba też pamiętać, że wśród zachwytów i pochwał przemycono też informacje o tym, że komisja przygląda się nam i naszym projektom, sprawdza, jak te projekty wpłynęły na życie Polaków i czy koszty poniesione przez Unię można bez problemu uzasadnić.

To – jak mówi przewodnicząca Grässle – część dyskusji w kontekście następnych ram finansowych. Całe to przyglądanie się i sprawdzanie ma służyć podsumowaniu wyników i wyciągnięciu wniosków na następny okres finansowania. Bo w dzisiejszej Unii coraz częściej trzeba wyjaśniać np. niemieckiemu czy francuskiemu podatnikowi, dlaczego musi wkładać do unijnego garnuszka określone kwoty, a rezultat odczuje nie on tylko, lecz także np. Polacy we Wrocławiu czy w Warce.

Zasady finansowania w Unii zmienią się. Już dziś słychać w Brukseli pomruki, że niektóre fundusze mocno się skurczą. Polski rząd – jak mówi przewodnicząca Grässle – musi przygotować na to Polaków, dobrze przewidzieć, ile Polska może otrzymać pieniędzy, i dobrze je rozplanować, żeby potem w naszym budżecie nie zrobiła się niespodziewana dziura. Czyli zostaliśmy pochwaleni, ale i upomniani, żeby mieć z tyłu głowy informacje o nadchodzących chudszych latach.

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Kraj

Przelewy już zatrzymane, prokuratorzy są na tropie. Jak odzyskać pieniądze wyprowadzone przez prawicę?

Maszyna ruszyła. Każdy dzień przynosi nowe doniesienia o skali nieprawidłowości w Funduszu Sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry, ale właśnie ruszyły realne rozliczenia, w finale pozwalające odebrać nienależnie pobrane publiczne pieniądze. Minister sprawiedliwości Adam Bodnar powołał zespół prokuratorów do zbadania wydatków Funduszu Sprawiedliwości.

Violetta Krasnowska
06.02.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną