Archiwum Polityki

Głuchonieme rodzeństwo

Czy dziesięć lat po rozwodzie Słowacja i Czechy żałują tamtej decyzji?

Na tle krwawych walk w Jugosławii i byłym ZSRR rozpad Czechosłowacji uchodził dziesięć lat temu za przykład rozwodu cywilizowanego. Jednak w czasach przyspieszonego i pogłębionego jednoczenia się Europy Zachodniej nawet najłagodniejsza separacja wydawała się zwycięstwem anachronicznego i destrukcyjnego nacjonalizmu. Przyczyny konfliktu w „głuchoniemym rodzeństwie” kryły się w historycznej asymetrii obu republik, w spadku po komunistycznym centralizmie i w problemach transformacji po aksamitnej rewolucji roku 1989. W XIX w. Słowacja była dość zacofaną prowincją Węgier, a w dużej mierze zniemczone Czechy – dość uprzemysłowioną częścią Austrii. W czasie II wojny światowej okrojone Czechy zostały zdegradowane do rangi protektoratu, podczas gdy Słowacja „awansowała” do klerykalnego państewka wasalnego Rzeszy. Z kolei po wojnie wielu Słowaków uważało, że jest traktowanych po macoszemu przez Pragę.

Po 1 stycznia 1993 r. oba państwa poszły odmiennymi drogami. Słowacy pod rządami Vladimira Meciara zwlekali z transformacją i ze względu na zapóźnienia w demokratyzacji kraju nie zostali w 1997 r. zaproszeni do NATO. Czechy natomiast, prowadzone przez neoliberała Vaclava Klausa, próbowały jak najszybciej dostać się do UE, początkowo nawet demonstracyjnie odwracając się od solidarności z Polską i Węgrami, będącymi według Klausa dla rozwiniętych Czech jedynie balastem.

Dopiero po odejściu Meciara Słowacja zaczęła skutecznie nadganiać zapóźnienia. W 2002 r. została zaproszona do NATO i równocześnie z Czechami zakończyła negocjacje z UE. Ma dwa razy wyższe bezrobocie niż Czechy, czeska korona jest też o 25 proc. silniejsza od słowackiej.

Polityka 2.2003 (2383) z dnia 11.01.2003; Komentarze; s. 18
Reklama