Niezwykłe były losy tej książki. Oto w 1981 r., w czasie owego karnawału Solidarności, dwóch historyków, Andrzej Friszke i Andrzej Paczkowski, rozpoczęło nagrywanie – jak skrupulatnie informują we wstępie, na magnetofonie szpulowym marki Grundig – relacji ludzi związanych z Komitetem Obrony Robotników. Nagrania były przepisywane na maszynie w trzech egzemplarzach i przechowywane ze względów bezpieczeństwa w innym miejscu niż taśmy. Ta przezorność po wprowadzeniu stanu wojennego okazała się błogosławiona, bo cała dokumentacja, z jednym wyjątkiem, przetrwała. Tym wyjątkiem było zniszczenie w obawie przed bezpieką taśmy z jednego ze spotkań z małżeństwem Romaszewskich.
KOR powstał 23 września 1976 r. Początkowo liczył 14 członków. Był to rezultat spontanicznie podjętej przez młodzież wywodzącą się ze środowiska drużyn Czerwonego Harcerstwa (walterowcy Jacka Kuronia) i tzw. Czarnej Jedynki (Antoni Macierewicz, Piotr Naimski) akcji pomocy dla represjonowanych za udział w protestach robotniczych w Ursusie i Radomiu, które wybuchły po zapowiedzi podwyżek cen żywności. Wprawdzie przestraszone siłą protestów władze wycofały się z zapowiadanych podwyżek, nie oznaczało to jednak rezygnacji z represji. Zatrzymanych uczestników demonstracji witały w komendach MO tzw. ścieżki zdrowia, czyli ustawieni w dwa rzędy milicjanci, którzy bili ich pałkami. „Setki osób – stwierdza w omawianym tomie Andrzej Friszke – stanęły przed kolegiami do spraw wykroczeń, które skazywały najczęściej na trzy miesiące aresztu. W lipcu postawiono wyselekcjonowanych robotników przed sądami. Zapadały wyroki kilkuletniego więzienia”. Kilka tysięcy robotników zwolniono z pracy.
Podjęta przez wspomniane środowiska młodzieżowe akcja pomocy represjonowanym polegała na zbiórce pieniędzy, organizowaniu obrońców, opiece nad robotnikami, a także na gromadzeniu danych o skali represji.