Wrzesień 2009 r. Steve, huragan kategorii 5, uderza w Houston. Ofiary w ludziach niewielkie, ale ogromne spustoszenie w infrastrukturze. Zniszczone rafinerie, zbiorniki paliw i platformy wiertnicze u wybrzeża Zatoki Meksykańskiej. W najlepszym wypadku miną miesiące, zanim Houston, gdzie przetwarza się jedną czwartą amerykańskiej ropy, stanie na nogi. Ceny benzyny idą ostro w górę. W wielu miastach ustawiają się kolejki przed stacjami benzynowymi. Zaczyna jej brakować. Stacje telewizyjne na całym świecie pokazują obrazki z Teksasu. Od ekranów nie mogą oderwać oczu terroryści z Al-Kaidy. Czekali cierpliwie na ten moment od września 2005 r., od huraganu Katrina.
26 września 2009 r. W Arabii Saudyjskiej życie toczy się normalnie. Największy na świecie producent ropy naftowej pompuje dziennie 10 mln baryłek. Większość ropy Królestwa wędruje z Abqaiq do rafinerii w Ras Tanura. Abqaiq to małe miasto na pustyni, gdzie odbywa się wstępna obróbka ropy, aby uczynić ją bezpieczniejszą do transportu tankowcami. To Abqaiq był celem nieudanego ataku Al-Kaidy 24 lutego 2006 r.
Godz. 12.45. Kontrolerzy ruchu lotniczego przechwytują rozpaczliwy sygnał od pasażera samolotu lecącego z Teheranu do Rijadu. Zanim zdołali odpowiedzieć, połączenie jest przerwane. Samolot znika z ekranu radaru.
O 13.04 arabski kanał telewizyjny informuje o masowej eksplozji w Abqaiq. W odstępie kilku minut pojawiają się wiadomości o ataku na dwa największe terminale eksportu ropy z Arabii Saudyjskiej w Ras Tanura i Yanbu u wybrzeża Morza Czerwonego.
Wygląda to na robotę Al-Kaidy, powtórkę 11 września. Eksperci spekulują, że ok. 7 mln baryłek ropy dziennie, czyli 8 proc.