Archiwum Polityki

Jaki znak twój?

Niemcy, wzorem Holandii i Austrii, przymierzają się do wprowadzenia egzaminu dla imigrantów. Dziś głównie muzułmanów. Jeśli ktoś chce być jednym z nas, musi znać naszą historię i podstawowe pojęcia związane z krajem – grzmią zwolennicy testu na dobrego Niemca. Ale nie takie to proste.

Spór o miejsce ponad 3 mln muzułmanów – w tym 2,6 mln Turków – mieszkających w Niemczech, trwa od lat. Jednak nastroje antyimigracyjne przybrały na sile po 11 września 2001 r., kiedy okazało się, że większość islamistów, którzy dokonali zamachu na USA, nie tylko mieszkała w Niemczech, ale i studiowała na niemieckich uczelniach. Przed każdymi wyborami chadecy próbują przeciągnąć na swoją stronę prawicowych wyborców, a jako wabika używają haseł podkreślających niemiecką tożsamość.

Pod koniec marca przed wyborami do Landtagów w Badenii-Wirtembergii chadecy zaprezentowali „ścieżkę przewodnią”, czyli rodzaj bryku do rozmów z kandydatem na Niemca. Można było w niej przeczytać, że urzędnik powinien sprawdzić stosunek imigranta do takich zachodnich wartości jak ochrona godności człowieka czy równouprawnienie kobiet, ale też do krytyki religii i zmiany wyznania, stosunku do Żydów z jednej i do islamskiego fundamentalizmu z drugiej strony. Urzędnik według chadeków powinien dowiedzieć się, czy kandydat uważa zamachowców z 11 września za zbrodniarzy czy bohaterów i czy jest tolerancyjny wobec homoseksualistów.

„Ścieżka przewodnia” wywołała natychmiastową krytykę ze strony Zielonych, którzy dopatrują się w niej dyskryminującego „węszenia w poglądach”. Zaś środowiska tureckie, w tym nawet Forum Niemiecko-Tureckie (DTF) we współrządzącej partii CDU, zapowiedziały kampanię protestacyjną przeciwko temu lex islam. Chadecy ze Stuttgartu, stolicy Badenii-Wirtembergii, odpowiadali, że nie ma mowy o dyskryminacji, bo Turcy wielokrotnie udowadniali, że mają problemy z akceptacją zachodnich norm, a połowa wniosków o przyznanie niemieckiego obywatelstwa pochodzi właśnie od Turków. Z kolei Gari Pavkovic, rzecznik ds. cudzoziemców w Stuttgarcie, tłumaczy, że to wszystko fikcja.

Polityka 17.2006 (2552) z dnia 29.04.2006; Świat; s. 54
Reklama