Kiedy w ubiegłym roku inicjowaliśmykonkurs na stypendium dla młodych obiecujących polskich uczonych, trudno było ustrzec się wątpliwości, czy nie tworzymy pewnego rodzaju pozoru: oto zamiast żądać systemowej naprawy polskiej nauki, dorzucamy po parę groszy do kilkunastu kieszeni. Akcję zamykaliśmy w zyskanym dzięki naszym partnerom poczuciu, że tego rodzaju działalność ma właśnie swój wymiar systemowy, że pozabudżetowe finansowanie nauki wcale nie musi być protezą, ale całkiem zdrową drugą nogą, na której ona się wspiera, a w nowoczesnej filantropii tyleż powinno być odruchu serca, ile rozsądnej kalkulacji. Dar w istocie rzeczy traktowany jest jako długofalowa inwestycja.
Choć w tym roku skład fundatorów stypendiów nieco się zmienił (recesja osłabiła możliwości kilku towarzyszących nam firm, ale w sumie mamy do podziału co najmniej 20 stypendiów), duch przedsięwzięcia pozostaje ten sam. – Członkowie rady naszej Fundacji, składającej się z wybitnych autorytetów naukowych – opowiada Iwona Ryniewicz, prezes zarządu Fundacji Bankowej im. Leopolda Kronenberga (nasz nowy i najpotężniejszy partner – deklaruje ufundowanie aż pięciu stypendiów w takich dziedzinach, jak ekonomia, finanse, zarządzanie) – bardzo akcentują potrzebę wspierania programów ukierunkowanych na inwestowanie w człowieka.
– Uważamy, że godne wspierania są akcje gwarantujące wymierne korzyści
– twierdzi Pavel Mirovsky, prezes Polpharmy (deklarującej wsparcie dwojga naukowców zajmujących się medycyną i farmacją). – Udział w tym przedsięwzięciu traktujemy jako realizację naszych planów związanych z rozbudową zaplecza badawczego naszej dziedziny, jako element strategii działań na rzecz ochrony zdrowia.
– Zajmujemy się zabezpieczaniem przyszłości i inwestycjami – mówi Michał Biedzki, prezes zarządu Nationwide, towarzystwa ubezpieczeń na życie (nowy partner funduje stypendium ekonomiście) – więc udział w programie stypendialnym jest dla nas czymś naturalnym.