Archiwum Polityki

Monsun w szklance wody

„Monsunowe wesele” jest po części serdeczną kpiną z filmu indyjskiego, a po części jego mimowolną repliką. W filmie indyjskim musi padać deszcz, bo jak pada deszcz, to wtedy na aktorce ubranej w bawełnianą bluzkę ujawniają się zakazane przez cenzurę kształty.

Monsun zaczyna się w Indiach 1 lipca i kończy 1 września. Leje raz dziennie i to czasem tak, że za oknem stoi ściana deszczu. W Delhi temperatura spada do plus 36 stopni Celsjusza. Po piekle maja i czerwca można wreszcie odetchnąć. Ale nie do tego stopnia, żeby zaraz się żenić.

Ślub to w Indiach poważna, kontraktowa sprawa. Bez porady astrologa ani rusz. A astrolog nigdy nie wyznaczy ślubu na monsun. Śluby zaczynają się po Diwali, święcie światła, w naszym październiku. Widocznie Mira Nair rozpoczęła swój film rezygnując z porady astrologa, co w Indiach jest naruszeniem porządku. W Indiach zasięga się rady astrologa w każdej sprawie, nawet przed rozpoczęciem wojny.

Mira Nair zrealizowała wcześniej „Kamasutrę”, z czego zostawiono jej w Indiach 15 minut. Jako Pendżabka o keralskim nazwisku kocha Indie, ale jako socjolog i absolwentka Harvardu, a także wykładowczyni Columbia University, nienawidzi hipokryzji. W pierwszych sekwencjach „Monsunowego wesela” odnosi się do głównej skazy na indyjskiej demokracji – cenzury, parodiując telewizyjną debatę na temat tej zmory. Cenzura w Indiach ma charakter obyczajowy. Nie może być pocałunków, nie może być scen łóżkowych. Dlatego twórcy indyjskiego filmu uciekają w deszcz i bawełniane bluzki na biustach... Pani Nair uciekła znacznie głębiej: pokazała pocałunki ze starannością werystyczną, a przy okazji dowiodła, że pięć metrów sari kryje niejedną tajemnicę.

„Monsunowe wesele” filmowane było rzecz jasna w deszczu, w ogrodzie własnego domu Miry Nair w Delhi. Bohaterki używały jej własnej garderoby, z bielizną włącznie. Tak oto w filmie fabularnym dają o sobie znać przyzwyczajenia dokumentalistki, którą pani Nair była na początku swojej kariery. Film kręcony był z ręki, bez prób.

Polityka 22.2002 (2352) z dnia 01.06.2002; Kultura; s. 62
Reklama