Archiwum Polityki

O chlebie i maśle

Od kilku miesięcy toczy się zacięty mecz między Janem Tomaszewskim, byłym bramkarzem, a Adamem Matyskiem, bramkarzem jeszcze czynnym, choć obecnie bez stałego zatrudnienia. Zaczęło się od tego, że „człowiek, który zatrzymał Anglię”, postanowił zatrzymać Matyska, twierdząc, iż jest już za stary na to, aby znaleźć się w kadrze narodowej na piłkarskie mistrzostwa świata. Matysek wykonał klasyczny kontratak, nazywając publicznie starszego kolegę „głupkiem, któremu zwyczajnie brakuje inteligencji”. I na mundial pojechał, choć jak było do przewidzenia, nie zagrał ani minuty. Teraz znowu zaatakował Tomaszewski, twierdząc, iż Matysek powinien zwrócić kieszonkowe, które wziął za udział w mistrzostwach, to jest około 40 tys. zł. Odszkodowania w tej właśnie wysokości będzie domagał się Tomaszewski w sądzie, z przeznaczeniem na bliską jego sercu Fundację Ulicy Piotrkowskiej. Adam Matysek nie skapitulował, oświadczając łódzkiej prasie: „Wiem, że Tomaszewski potrzebuje pieniędzy, bo jest po kilku rozwodach”. Wyraził też gotowość przeprowadzenia zbiórki pieniędzy na Tomaszewskiego w... Niemczech. Tomaszewski odbił tę śliską piłkę, ogłaszając w „Przeglądzie Sportowym”: „Moje życie nie było i nie jest usłane różami, ale nawet gdybym miał tylko na suchy chleb, to i tak nie wziąłbym od Matyska na masło”.

Gra toczy się dalej, ale już teraz można przewidzieć wynik: remis równoznaczny ze sromotną porażką obu stron.

Polityka 40.2002 (2370) z dnia 05.10.2002; Fusy plusy i minusy; s. 100
Reklama