Nieczynne z powodu wyczerpania światowych złóż ropy”. Czy takie wywieszki na stacjach benzynowych zobaczymy jeszcze my, czy raczej nasze wnuki? Pewne jest, że kiedyś się pojawią! Co prawda ropa naftowa wciąż się tworzy – ten proces można obserwować w Zatoce Meksykańskiej i w Morzu Czarnym – jednak powstaje w tempie geologicznym, czyli niesłychanie wolno. Z punktu widzenia gatunku ludzkiego, żarłocznie zużywającego zgromadzone przez naturę surowce, zasoby ropy naftowej mają określoną i – niestety – skończoną wielkość.
Gdyby sprawdziły się prognozy sprzed pół wieku – powinno już jej zabraknąć. Dziś mówi się, że za dwa lata nastąpi szczyt wydobycia, a potem systematycznie będzie jej ubywać. Nikt nie wie naprawdę, ile ropy jest jeszcze pod ziemią. Wiadomo natomiast, że dzięki nauce potrafimy coraz skuteczniej odkrywać i eksploatować jej zasoby.
Wróżenie z dzwonu
Doc. dr hab. Marek Narkiewicz z Państwowego Instytutu Geologicznego w Warszawie uważa, że bliski jest dzień, kiedy o złożach ropy będziemy wiedzieli wszystko – właśnie z map geologicznych znikają ostatnie białe plamy (patrz mapa „Złoża ropy i gazu”).
Dr M. King Hubbert, geolog z koncernu Shell, odkrył dosyć dawno temu proste reguły rządzące wydobyciem ropy. Po odkryciu nowego pola naftowego najpierw eksploatowane są najlepsze jego części, żeby jak najszybciej odzyskać nakłady poniesione na poszukiwania. Wydobycie rośnie bardzo szybko. Nieco później sięga się do gorszych partii pola – produkcja wciąż rośnie, lecz już wolniej. Złoże nieuchronnie wyczerpuje się – wydobycie osiąga szczyt, potem zaczyna spadać w tym samym tempie, jak wzrastało – aż zanika zupełnie i pole zostaje zamknięte.