Kolejny rozdział w historii rodziny Kwaśniewskich rozpoczął się w rytmie cha-cha. W pierwszą niedzielę marca, o godzinie 21.40 (tabloidy skrupulatnie odnotowały czas), cała Polska wstrzymała oddech. W programie TVN „Taniec z gwiazdami” na parkiet wyszła córka byłego prezydenta, Aleksandra. – Wniosła ożywczy powiew do programu – ocenia Dariusz Szymczycha, były minister w prezydenckiej kancelarii. Poseł Ryszard Kalisz, który Olę Kwaśniewską zna od urodzenia, oglądał jej występ z zachwytem i słał esemesy. Przed telewizorem, choć nie bez oporów, zasiadła także była prezydencka para. – Bałem się zbyt dużego zdenerwowania – tłumaczy Aleksander Kwaśniewski. W końcu się jednak przełamał. A po programie zadzwonił do córki, by powiedzieć: – Oluniu, dobrze było!
Reflektory na Olę
Następnego dnia „Fakt” o występie 25-letniej Oli i jej 22-letniego partnera Rafała Maseraka napisał: „Robią to jak w transie – widać, że z trudem kontrolują rozpierającą ich energię”. „Super Express” zaś – dla równowagi – oceniał, że „publiczność Oli nie kupiła”. Fora internetowe zawrzały: Była dobra – pisali jedni, Była słaba, ale dostała świetnego Maseraka po Małgorzacie Foremniak z poprzedniej edycji – twierdzili inni. Trwały spekulacje, ile prezydentówna utrzyma się w programie. Co najmniej do połowy edycji, bo to się opłaca producentom – snuto spiskową teorię. Jedno jest pewne, pomysł z Olą okazał się strzałem w dziesiątkę. Program oglądało prawie 7 mln widzów.
Do tej pory prywatność prezydenckiej córki była pilnie strzeżona. Choć Ola Kwaśniewska to dla polityka kapitał.