Archiwum Polityki

Kadisz za Ilana

W Paryżu, w miejscu, gdzie znaleziono konającego młodego Żyda Ilana Halimi, zasadzono drzewo – w hołdzie dla ofiary i na znak jedności Francuzów przeciwko antysemityzmowi.

Francuzi zastanawiają się, na ile tlący się bez przerwy płomyk antysemityzmu przyczynił się do śmierci Ilana Halimi. Śmierć chłopaka mogłaby być uznana za jedno z wielu przestępstw z kronik kryminalnych, gdyby nie to, że francuscy Żydzi od dawna nie czują się bezpiecznie w swym kraju. Dziś niepewnie zaczynają czuć się już nie tylko Żydzi.

Choć programowy antysemityzm nie był zapewne motywem działania zbrodniarzy, to sądzić można, iż żydostwo Ilana było dla jego oprawców dodatkowym motywem do okrucieństwa. Ilan był przez trzy tygodnie torturowany, bity, przypalany, oblany żrącą substancją. Na zdjęciach wysłanych do szantażowanej rodziny, od której początkowo porywacze żądali 450 tys. euro, miał usta i całą twarz okręconą taśmą klejącą. Z nosa ciekła mu krew. Konającego nagiego chłopaka, z poparzeniami 60 proc. powierzchni skóry, znaleziono rano 13 lutego przy jednej ze stacji kolejki podmiejskiej na południowym przedmieściu Paryża. Zmarł w karetce wiozącej go do szpitala. Ilan po hebrajsku znaczy „drzewo”. Dlatego w miejscu, gdzie znaleziono Ilana, zasadzono właśnie drzewo. Miało być ono nie tylko hołdem dla zamordowanego, ale też symbolem jedności Francuzów w obliczu antysemityzmu.

Rodzina Ilana twierdzi, że gdy oznajmili porywaczom przez telefon, że nie mają jak zdobyć żądanego okupu, głos w słuchawce powiedział: „Idźcie po pieniądze do synagogi”, po czym padły wersety z Koranu. To wersja powtarzana przez izraelski dziennik „Haaretz”. Francuska prasa unika takich informacji, aby nie podsycać konfliktu muzułmańsko-żydowskiego. Już po śmierci chłopaka śledztwo wykazało, że Barbarzyńcy (taką nazwę nadał sobie gang, którego członkowie porwali Ilana), podszywając się pod korsykańskich terrorystów, wymuszali haracze od wybranych przez siebie osobistości Francji, do których udało się im dotrzeć.

Polityka 11.2006 (2546) z dnia 18.03.2006; Świat; s. 56
Reklama