Jan Waga, szef Kulczyk Holding i były prezes rady nadzorczej PKN Orlen, jest spokojny o wynik postępowania KPWiG.
– Nie mamy nic do ukrycia – zapewnia dodając, że kierowana przez niego spółka sprzedała właśnie prawie milion akcji koncernu, redukując swój stan posiadania z 5,69 proc. do 4,78 proc., a więc schodząc poniżej poziomu wymagającego informowania o stanie portfela. Wcześniej Jan Kulczyk traktował Orlen jako strategiczną inwestycję i starał się czynnie wyznaczać politykę i kierunki rozwoju koncernu. Ostatnie wydarzenia sprawiły, że zmienił zdanie. Rezygnuje ze swoich ambicji, których w nowych warunkach już nie zrealizuje. – Kulczyk Holding pozostanie akcjonariuszem Orlenu jako klasyczny inwestor finansowy – deklaruje prezes Jan Waga.
Tymczasem Komisja Papierów Wartościowych i Giełd tropi orlenowskie ślady Jana Kulczyka. Podejrzenia ściągnęła na niego treść odtajnionych notatek Agencji Wywiadu dotyczących spotkania z rosyjskim szpiegiem Władimirem Ałganowem. Jest w nich kilka informacji dotyczących wartości portfela akcji PKN Orlen znajdującego się pod kontrolą najbogatszego Polaka, co dziwne – radykalnie się od siebie różniących. Szczególną uwagę nadzoru giełdowego zwróciła relacja Zbigniewa Siemiątkowskiego, któremu sam Jan Kulczyk miał powiedzieć, że w akcje PKN Orlen zainwestował 300 mln dol. Wystarczyło kilka prostych obliczeń, by stwierdzić, że coś tu się nie zgadza. Za takie pieniądze w czasach, kiedy spółki Jana Kulczyka inwestowały w papiery Orlenu, można było kupić kilkanaście procent akcji, a nie 5,69 proc., jak oficjalnie podano. Wychodziło więc, że albo najbogatszy Polak fantazjuje, albo powinien dysponować co najmniej dwa razy grubszym portfelem akcji Orlenu. Tylko gdzie one są?
KPWiG przyjęła, że to nie była fantazja i próbuje ustalić, jak było naprawdę.