Archiwum Polityki

Ladacznice stołeczne

Pomysł rozprawienia się z agencjami towarzyskimi, zgłoszony przez prezydenta Warszawy Lecha Kaczyńskiego (patrz POLITYKA 45), jako żywo przypomina międzywojenne próby podejmowane na tym polu. Oto jakie spory toczyły się wówczas wokół prostytucji oraz domów publicznych, co było wolno, a co nie.

W końcu XIX w. działało w Warszawie wiele domów publicznych – od bardzo ekskluzywnych, zlokalizowanych przeważnie przy ul. Towarowej, do prymitywnych bud dla sołdatów na Mariensztacie. Panie swawolne czatowały też na klientów w kawiarniach (nawet w nowo otwartym Bristolu na pięterku ochrzczonym przez nie balią) oraz krążyły po pryncypalnych ulicach.

Prostytucja rozlała się szeroką falą w czasie I wojny i tuż po niej, gdy bieda zmuszała wiele kobiet do płatnego nierządu. Nadal, oczywiście, funkcjonowały domy publiczne. Sytuację próbowało zmienić rozporządzenie o nadzorze nad nierządem z 6 września 1922 r., wydane przez ministra zdrowia publicznego w porozumieniu z MSW. Zobowiązywało ono prostytutki do rejestracji w inspektoratach sanitarno-obyczajowych oraz do posiadania ważnej książeczki zdrowia.

Rozporządzenie to zdelegalizowało też domy publiczne, co wywołało istną burzę na łamach prasy. Ciekawa i znacząca jest opinia wyrażona w tygodniku „Myśl Narodowa”, jeśli zważyć, że skrajna prawica za czasów carskich całe zło widziała w domach publicznych właśnie, a teraz broniła ich, by przeciwstawić się „półbolszewickiej gospodarce i niedorzecznym doświadczeniom społecznym” rządu. Oto charakterystyczny fragment jednego z artykułów:

„W myśl doktryny klasowej zniesiono domy publiczne, aby pozwolić zatrudnionym tam »najmitkom« na założenie własnego »warsztatu«. Ten pomysł niedowarzonych społeczników okazał się w swoich skutkach chluśnięciem na Warszawę kubła cuchnących pomyj, którymi przesiąkły już ulice, hotele i mieszkania w śródmieściu, a zwłaszcza w okolicach głównego dworca. (...) Mnożą się »jaczejki« rozpusty, czyli nory schadzek po piwnicach, po strychach, po czwartakach. Prostytucja włamuje się zwycięsko do mieszkań prywatnych.

Polityka 47.2004 (2479) z dnia 20.11.2004; Historia; s. 82
Reklama