Archiwum Polityki

Elegancki nelson

W dobie lansowanego przez stacje telewizyjne ni to cyrku, ni to sportu, czyli amerykańskiego wrestlingu, warto przypomnieć, że w okresie międzywojennym świat pasjonował się zapasami zawodowymi. Mieliśmy w tej dziedzinie gwiazdy światowego formatu - Zbyszka Cyganiewicza, Władysława Pytlasińskiego czy zapomnianego, najsławniejszego z nich Teodora Sztekkera. Jego sylwetkę przypomina syn zapaśnika.

Teodor Sztekker był idealnym zapaśnikiem. Wyróżniał się wprost posągową postacią. Obwód jego szyi wynosił 46 cm, obwód ramion - 146 cm, waga 107-111 kg, wzrost - 180 cm.

Walczył w stylu klasycznym, rzadko - wolnoamerykańskim. Zmagał się nieraz z przeciwnikami, którzy przewyższali go zarówno wagą ciała, wzrostem jak i zasięgiem ramion. Sanden Mandel, którego pokonał w Berlinie w 1927 r., ważył 160 kg, niewiele mniej olbrzym z Bostonu Stanley Stasiak. Sztekker wygrywał, i to w błyskawicznym tempie, dzięki swej ogromnej sile, wytrzymałości i błyskotliwej technice. W swej książce zatytułowanej "W potrójnym nelsonie" napisał, że olbrzymia doprawdy siła wielu jego rywali nie zawsze szła w parze z wytrzymałością i finezją techniczną.

W zawodowej atletyce osiągnął wiele. W latach 1923-1925 stoczył 32 zwycięskie walki w USA i Kanadzie, w Warszawie został mistrzem Europy (1927), w tym samym 1927 roku zdobył główną nagrodę i mistrzowski tytuł na I Międzynarodowej Olimpiadzie Zawodowych Atletów w Berlinie, we Wrocławiu sięgnął po międzynarodowe mistrzostwo Niemiec (1929), wreszcie w Budapeszcie (1930) i w Wiedniu (1932) został mistrzem świata. Żaden z polskich zapaśników nie miał podobnych wyników.

W ówczesnym Wolnym Mieście Gdańsku (1927) miał przeciwko sobie nie tylko sędziów, ale i szowinistycznie nastawioną publiczność niemiecką. O innym swoim występie, we Wrocławiu, Sztekker tak wspominał w odczycie wygłoszonym przed mikrofonami Radia Wileńskiego (kwiecień, 1929): "Po moim zwycięstwie nad reprezentantem gospodarzy Hansem Klayem, zapaśnikiem zresztą doskonałym, czterotysięczny tłum Niemców chciał mnie zlinczować. Dopiero o trzeciej w nocy udało mi się, co prawda w policyjnym samochodzie, dostać do hotelu".

Cykle walk z udziałem Sztekkera trwały nieraz bardzo długo.

Polityka 38.1998 (2159) z dnia 19.09.1998; Społeczeństwo; s. 86
Reklama