Archiwum Polityki

Widmo Drzymały

Dorósł ostatni wyż demograficzny. Prawie 6,2 mln Polaków ma teraz 20–29 lat. Kiedy zakładają rodziny, w większości ciągle muszą mieszkać u rodziców. ak długo jeszcze?

Prawo i Sprawiedliwość szło do wyborów z programem „Rodzina na swoim”, któremu w dużej mierze zawdzięcza swój sukces. W budowę 3 mln mieszkań w ciągu ośmiu lat nikt przesadnie nie wierzył, ale program zapowiadał lepsze czasy dla tego budownictwa. Chodziło przede wszystkim o pomoc państwa dla rodzin, które same sobie dachu nad głową nie zapewnią, czyli głównie dla rodzin młodych.

Z dala od bloków

Młodzi nie marzą, jak ich rodzice, o mieszkaniu w blokowisku. – 70 proc. nowożeńców chciałoby mieć dom jednorodzinny w niewielkiej miejscowości w pobliżu dużego miasta – twierdzi doc. Jan Korniłowicz z Instytutu Rozwoju Miast, który prowadził stosowne badania. Kapitalizm rozbudził aspiracje.

Rzeczywistość smutno koryguje marzenia i plany. Według spisu powszechnego z 2002 r. 63 proc. młodych rodzin nie mieszka samodzielnie, ale przy kimś lub z kimś (do grupy tej zalicza się rodziny, z dziećmi i bez, w których kobieta ma nie więcej niż 30, a mężczyzna nie więcej niż 35 lat).

Kupno mieszkania nie jest dziś problemem, a banki chętnie pożyczą pieniądze, jeśli klient ma zdolność kredytową. Szkopuł w tym, że większość młodych nie ma po co iść do banku. Zarabiają niewiele, często nie są pewni pracy.

Żadnych perspektyw na własny dach nad głową nie mają bezrobotni, których najwięcej jest wśród ludzi młodych (51,3 proc. bezrobotnych nie ukończyło 34 lat). „Moje dorosłe dzieci nie mają się gdzie podziać. Nie mają mieszkania, nie mają pracy. Póki będę żył, będą ze mną” – zwierzał się Małgorzacie Potocznej, socjologowi z Uniwersytetu Łódzkiego, uczestnik prowadzonych przez nią badań.

Polityka 12.2006 (2547) z dnia 25.03.2006; Gospodarka; s. 40
Reklama