Nikt z nas się nie dowie, jak to się robi, by po otrzymaniu literackiej Nagrody Nobla nadal pozostać sobą. Pewne jest tylko, że Wisławie Szymborskiej się to udało. Właśnie ukazuje się nowy tom jej poezji, jak zwykle szczupły, tylko dwadzieścia trzy wiersze, ale pojemny.
Poetka szczęśliwie przetrwała okres największego nasilenia dziennikarskiej ciekawości, przed światła jupiterów daje się zawlec bardzo rzadko i z wyraźną niechęcią, unika tłumów i rozgłosu. Nawet lipcowe spotkanie polskich i amerykańskich sław poetyckich w Krakowie nie przełamało jej niechęci do bycia gwiazdą.
Właśnie ukazuje się nowy tom Szymborskiej, zatytułowany „Chwila”. Część wierszy w nim zawartych pojawiła się już w „Wierszach wybranych” z 2000 r., część znamy z czasopism. Wiele z nich należałoby umieścić obok dużo wcześniejszych, podobnych utworów – „Jacyś ludzie” i „Fotografia z 11 września” mieszczą się w nurcie antywojennym, a „Negatyw” można by zestawić z wierszem „Kot w pustym mieszkaniu”. To znaczy, że przybyło wierszy niezwykle znaczących. „Kot” i „Negatyw”, wiersze o śmierci bliskiej osoby, należą niewątpliwie do arcydzieł, a rzadkie wypowiedzi Szymborskiej na tematy polityczne to jeden z nielicznych przykładów zaangażowania nie mającego nic wspólnego z publicystyką.
Tom Szymborskiej trzeba jednak przeczytać w całości i to kilkakrotnie. Odsłania się wtedy, że jest on bardzo ambitną próbą wypowiedzi na temat sensu życia. A to od starożytności jeden z najważniejszych tematów filozoficznych.
Poetycka filozofia różni się zawsze od tej akademickiej. Posługuje się innym językiem – pozbawionym terminologii, klarownym i prostym. Mimo to bywa bardziej ścisła, bo pozostaje odporna na wmówienia i mody, a odwołuje się do doświadczeń, pomyśleń i zdarzeń konkretnej biografii.