Archiwum Polityki

Kto nam da skrzydła?

Czechy i Węgry, jak Polska, są członkami NATO. Ale Czesi i Węgrzy – inaczej niż Polska – już postanowili, że uzbroją swoje lotnictwo w myśliwce wielozadaniowe produkowane przez Szwecję, nie należącą do NATO. W Pradze uważa się powszechnie, choć bez dowodów, że za decyzją o kupnie Gripenów stoją łapówki.

Kupno nowoczesnego uzbrojenia, szczególnie bojowych samolotów wielozadaniowych, przez Polskę, Czechy i Węgry – najnowszych członków NATO – było kwestią przesądzoną. Sojusz wymaga wspólnych standardów zbrojeniowych. Co więcej, starzejące się posowieckie samoloty wchodzące w skład sił lotniczych tych trzech krajów wymagają drastycznej modernizacji. Problemem był jedynie wybór czasu zakupu nowego sprzętu bądź wymiany wielu części starych maszyn, no i oczywiście ceny. Czesi i Węgrzy wydają się już gotowi do powzięcia zasadniczych decyzji w tej sprawie. Tyle że możliwość rychłego wprowadzenia tych decyzji w życie wciąż budzi wątpliwości.

Pierwszy formalny krok zrobiono w Pradze, gdy czeski premier Milosz Zeman ogłosił 10 grudnia 2001 r., iż rząd zdecydował się rozpocząć negocjacje z angielsko-szwedzkim konsorcjum BAE Systems/Saab w sprawie zakupu 24 samolotów wielozadaniowych JAS-39 Gripen wraz z pełnym wyposażeniem. Tydzień później, 18 grudnia, węgierski parlament zatwierdził umowę o wynajęciu 14 JAS-39 Gripenów dla swej armii. Umowa zawiera też zgodę na kupno uzbrojenia i urządzeń potrzebnych do eksploatacji tych samolotów.

Decyzja czeskiego rządu była zwieńczeniem długiego procesu rozpoczętego rok temu, gdy Praga ogłosiła międzynarodowy przetarg na zakup samolotów wielozadaniowych. Do przetargu, prócz BAE i jego Gripenów, stanęły dwie firmy amerykańskie – Lockheed Martin oferujący samolot F-16 i McDonell-Douglas/Boeing z samolotem F/A-18, a także wielonarodowy EADS Eurofighter i francuski Mirage Dassault Aviation.

Rywalizacja była ostra, choć wydaje się, że BAE z Gripenami było u Czechów zawsze w ścisłej czołówce. Jefim Fistein, były redaktor naczelny „Lidowych Nowin” i świetnie poinformowany obserwator czeskiej polityki, mówi, że BAE pobiło na głowę konkurentów dzięki swym świetnym fachowcom od public relations.

Polityka 2.2002 (2332) z dnia 12.01.2002; Świat; s. 30
Reklama