Archiwum Polityki

Niestapialni

Zima wasza, wiosna nasza – mogą powiedzieć amerykańscy Latynosi. W grudniu 2005 r. Izba Reprezentantów uchwaliła ustawę mającą radykalnie ograniczyć napływ imigrantów i uszczelnić granicę z Meksykiem. Ale radykalne protesty ostatnich dni zmusiły Kongres do odwrotu.

W marcu Latynosi wyszli na ulicę. Trwające od tygodni demonstracje, największe tego rodzaju w dziejach USA, zmusiły Kongres do odwrotu. Widząc potęgę Latynosów Senat spróbował oprzeć reformę imigracji na proponowanym przez prezydenta Busha programie tymczasowej pracy obcokrajowców, w tym nielegalnych imigrantów, którym stworzono by perspektywę legalnego pobytu i obywatelstwa. Dotyczyłoby to także pracujących na czarno Polaków. Politycy nie dogadali się jednak i odłożyli plan na półkę. Wszystko zostanie więc na razie po staremu. Na długo.

Tymczasem nielegalnych imigrantów wciąż przybywa. Jest ich już dwa razy więcej niż przed 20 laty. Przyjeżdżają z całego świata, ale najwięcej z Ameryki Łacińskiej, z czego większość z Meksyku. Mimo wzmacniania patroli granicznych, do amerykańskiej ziemi obiecanej co roku dociera około miliona indocumentados. Przeprowadzani przez przemytników – coyotes – nie boją się morderczego upału pustyni, grzechotników i kul ranczerów w Arizonie i New Mexico. Pracują przy zbiorze owoców, w budownictwie, drobnym przemyśle i prostych usługach. Dzięki kilkakrotnie wyższym niż w ich ojczyznach uposażeniom mogą wysyłać pieniądze na konta rodziny. Pracodawcy płacą mało i nie zapewniają ubezpieczenia lekarskiego, więc rzadko dociekają, czy przedstawiane im dokumenty, np. prawo jazdy (podstawowy dokument tożsamości w USA), są prawdziwe. Niektórzy z nielegalnych imigrantów płacą podatki, zasilają federalny fundusz emerytalny i fundusz ubezpieczeń medycznych dla emerytów. W sumie więc obie strony są zadowolone, zyskuje też budżet, a prawdopodobnie nawet gospodarka jako całość, bo dzięki niskim kosztom siły roboczej biznes, zwłaszcza rolnictwo, może sprzedawać swe produkty dużo taniej.

Rosnąca skala nielegalnej imigracji coraz bardziej niepokoi Amerykę.

Polityka 16.2006 (2551) z dnia 22.04.2006; Świat; s. 50
Reklama