Archiwum Polityki

Wyrok Salomonowy

Nowa Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji może działać, tylko inaczej

Wyrok Trybunału Konstytucyjnego w sprawie ustawy medialnej okazał się w istocie łaskawy dla projektodawców z PiS. Politycy tej partii najbardziej obawiali się zakwestionowania samej procedury powstawania ustawy, co unieważniłoby ją w całości. Tak się nie stało.

Trybunał zakwestionował tryb powoływania szefa Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, a także dwa pomysły, jakie do ustawy dorzuciły ugrupowania z historycznego już paktu stabilizacyjnego, czyli kontrolowanie etyki dziennikarzy (wkład Samoobrony) oraz uprzywilejowanie nadawców społecznych (koncepcja LPR, będąca ukłonem w stronę Radia Maryja). I jeszcze pogroził palcem za to, że przez pewien czas za ład w eterze nikt ni0e odpowiadał, bo już nie było starej rady, a jeszcze nie powołano nowej.

Do propozycji „przystawek” PiS i tak nie było przywiązane, więc ich specjalnie nie żałuje i – jak twierdzi – za ich niekonstytucyjność nie odpowiada. Słowem z dużej chmury mały deszcz. Niemniej warto zauważyć ważne stwierdzenie, jakie pojawiło się w orzeczeniu, we fragmencie tyczącym dziennikarskiej etyki: „Organ władzy publicznej, którym jest Krajowa Rada, nie powinien być wyposażany w kompetencje do podejmowania i inicjowania działań, wiążących się z określaniem, jakie są zasady etyki dziennikarskiej i egzekwowaniem przestrzegania tych zasad”. Takie postawienie sprawy jest wyraźnym ostrzeżeniem dla tych, którzy zechcieliby powrócić do koncepcji „centrum monitoringu mediów” czy innego „organu władzy”, zajmującego się moralnością dziennikarzy.

Pozostaje problem z szefową Krajowej Rady Elżbietą Kruk. Zakwestionowanie trybu jej wyboru (mianowanie przez prezydenta) oznacza, że przewodniczącego Rady trzeba wybrać jeszcze raz.

Polityka 13.2006 (2548) z dnia 01.04.2006; Komentarze; s. 25
Reklama