Archiwum Polityki

Jazda na minerałach

Sportowcom po dużym wysiłku i stresie zdarza się zemdleć, a nawet umrzeć. To nie brak kalorii, lecz magnezu, może być przyczyną tragedii.

Justyna Kowalczyk, jak pamiętamy, straciła przytomność na trasie biegu narciarskiego na 10 km na Igrzyskach Olimpijskich w Turynie. Cieszyła się przedtem dobrym zdrowiem i nikt z jej opiekunów nie potrafił wyjaśnić, dlaczego zasłabła. Sama zaś stwierdziła, że zabrakło jej kalorii i na to nałożył się jeszcze ogromny stres. Potem oficjalnie podano, że powodem zasłabnięcia był niski poziom cukru w organizmie. Ale czy tylko cukru?

Dramatyczne przeżycia sportowców

na stadionach przy dużym wysiłku fizycznym mają swój początek w diecie. Przy układaniu menu dla zawodników bilansuje się przede wszystkim potrzeby energetyczne organizmu, mniejszą natomiast uwagę zwraca się na składniki mineralne decydujące o składzie elektrolitów w komórkach całego ciała.

Elektrolity w komórkach i płynach pozakomórkowych są czynnikiem sprawczym ruchów motorycznych naszych mięśni. I tak jak akumulator o rozrzedzonym elektrolicie nie uruchomi samochodu, tak też nieodpowiednie stężenie elektrolitów może poważnie zakłócić pracę serca. Jeżeli jest to krótkotrwała przerwa, następuje niedotlenienie mózgu i chwilowa utrata świadomości. Jeżeli zaś pompa ta z powrotem nie zaskoczy – może skończyć się tragicznie nagłym zgonem. Kluczową rolę odgrywa w tym wypadku magnez, którego największe niedobory występują właśnie w pożywieniu sportowców. Drugim bardzo ważnym czynnikiem, o którym mówiła narciarka, był długotrwały i ogromny stres. A osoby mocno zestresowane bardzo szybko tracą magnez. Czyżby nie zwrócili na to uwagi lekarze opiekujący się naszą ekipą?

Zapotrzebowanie człowieka na magnez to ok. 300 mg dziennie.

Ale sportowcy tracą go bardzo dużo w czasie treningów i zawodów, więc ich organizmy potrzebują o wiele więcej magnezu. Rutynowe badania nie pozwalają sprawdzić, czy jego ilość jest wystarczająca.

Polityka 13.2006 (2548) z dnia 01.04.2006; Nauka; s. 84
Reklama