Archiwum Polityki

Hasior na ciepło

Artysta to Władysław Hasior, jedna z centralnych ikon sztuki polskiej po 1945 r. Wielbicielka – Hanna Kirchner, badacz i krytyk literacki, tłumaczka. Poznali się w 1964 r., a ich przyjaźń przetrwała do śmierci artysty w 1999 r. I z tej znajomości zrodziła się książka. Właściwie trzy odrębne książeczki, starannie ze sobą przeplecione. Po pierwsze, listy Hasiora do autorki. Pisane z różną częstotliwością i zaangażowaniem przez kilka dziesięcioleci. Po drugie, artykuły i eseje, które zafascynowana dokonaniami zakopiańskiego twórcy publikowała przez lata Kirchner w różnych czasopismach i katalogach. Po trzecie, jej osobiste wspomnienia. A całość obficie przyprawiono zdjęciami samego artysty i jego prac. Zdecydowanie najciekawsze są fragmenty, gdy autorka opowiada o kolejnych etapach życia Hasiora, jego potyczkach z losem, krytykami, polityką. Nie jest w tych relacjach bezstronna; więcej w niej z żarliwego adwokata aniżeli dokumentalisty. Broni go, polemizuje z przeciwnikami, ocenia. To jednak nie drażni, a sprawia, że te fragmenty czyta się jednym tchem. Mniej ciekawe okazują się listy. Hasior nie był typem intelektualisty, gotowym w każdej chwili i miejscu snuć refleksje o sztuce, filozofii, egzystencji. Jeżeli więc pisał, to raczej o tym, co mu się zdarzyło, jakie ma plany i w jakim jest nastroju. Rozważania może ciekawe dla dociekliwego historyka sztuki, ale dla przeciętnego czytelnika w swej masie nużące. Podobnie zresztą jak i zebrane z wielu lat krytyczne (a właściwie apologetyczne) teksty autorki o twórczych dokonaniach Hasiora. W sumie jednak to pożyteczna książka, oddająca należny hołd niezwykłemu twórcy oraz przypominająca wiele ciekawych epizodów z jego życia.

Hanna Kirchner, Hasior. Opowieść na dwa głosy, Rosner i Wspólnicy, Warszawa 2006, s.

Polityka 14.2006 (2549) z dnia 08.04.2006; Kultura; s. 66
Reklama