Archiwum Polityki

Unia dla rolników?

W każdej trudnej sprawie potrafimy się z Unią dogadać, wyjątkiem są dopłaty bezpośrednie dla rolników. Każda niekorzystna dla naszych rolników wypowiedź odbija się szerokim echem wzbudzając niechęć w całym społeczeństwie. Tak też było z uwagą kanclerza Gerharda Schrödera, który tylko przypomniał rzecz wcale nienową – że budżet UE przyjęty w 1999 r. nie przewidywał dopłat rolnych dla nowych członków oraz, że jeśli wspólna polityka rolna (CAP) się nie zmieni, to Niemcy – którzy są głównym płatnikiem – znajdą się w finansowym kryzysie. To nie jest wypowiedź przeciwko nam. CAP pochłania aż 40 proc. unijnego budżetu i jej rozszerzenie na kraje nowo przyjęte napotyka trudności. Wspólnota europejska – jeśli nawet mówimy o aspekcie czysto ekonomicznym – powstała zaś nie tylko po to, aby wspierać rolników, lecz żeby poprawić swoim członkom ogólne szanse rozwoju. My także chcemy się w niej znaleźć nie tylko po to, żeby wzrosły dochody niektórych rolników, ale żeby cała gospodarka mogła się rozwijać dynamiczniej. A również – żeby podnieść na wyższy poziom cywilizacyjny polską wieś, na co uzyskamy spore fundusze strukturalne. Nasze społeczeństwo niby zdaje sobie z tego sprawę – przystąpienia do UE chce dwie trzecie Polaków, a jednak aż 51 proc. gotowych jest z tej szansy zrezygnować, gdyby rolnicy nie otrzymali takich samych dopłat jak unijni farmerzy. UE ma poważne kłopoty ze zreformowaniem CAP, my zaś z oddzieleniem argumentów racjonalnych od emocji.

Joanna Solska

Polityka 27.2002 (2357) z dnia 06.07.2002; Komentarze; s. 15
Reklama