Archiwum Polityki

Głuchy brat

Mundial zrobił swoje: po dwóch latach przerwy Korea powróciła na pierwsze strony światowych gazet. Wcześniej to nie sport, lecz polityka przyciągała zainteresowanie. Sensacyjne spotkanie przywódców obu Korei w Phenianie wzbudziło nadzieje na wygaszenie ostatniego, ciągle tlącego się, ognia zimnej wojny. Teraz przydałby się kolejny krok.

Do nowego stadionu w Seulu, zbudowanego od podstaw na mistrzostwa świata, można dojechać wygodną kilkudziesięciokilometrową bezkolizyjną autostradą, prowadzącą w poprzek koreańskiej stolicy od jednego zakola rzeki Han do drugiego. Jeżeli jednak po zjeździe z Naebu minie się stadion i pojedzie dalej, to znajdziemy się na drodze do wioski Panmundżon. Nikt nigdy nie wpisałby jej do przewodników jako atrakcji, gdyby nie fakt, że tam właśnie stworzono jedyny punkt kontaktowy między stronami konfliktu z początków lat pięćdziesiątych. Od Seulu to odległość zaledwie 50 km. Już od granic miasta podróżnym zaczyna towarzyszyć widok niekończących się umocnień i zasieków.

Na drugim brzegu rzeki Han jest podobnie. Tam droga prowadzi w kierunku malowniczej wyspy Kanhwa, która słynie z uprawy i sprzedaży żeń-szenia. Ciągnące się kilometry drutów kolczastych i posterunków wojskowych (fakt, że już częściowo opuszczonych) na obu brzegach rzeki sprawiają niesamowite wrażenie. Pomimo regularnie napływającej nad Półwysep Koreański fali letniej duchoty, można tu wyraźnie poczuć powiew zimnej wojny.

Zagadkę występowania umocnień wojskowych na tym terenie wyjaśnia przebieg linii rozgraniczającej oba koreańskie państwa. Na kilkukilometrowym odcinku swego biegu rzeka Han stanowi jej część. Są miejsca, i to zaledwie około 30 km od stolicy, w których graniczna rzeka ma szerokość zaledwie 450 m. Władze Południa umacniały swe granice, by móc lepiej wyłapywać ewentualnych nieproszonych gości.

Możliwość oglądania tej drugiej Korei stanowi obecnie atrakcję turystyczną. Na południowym brzegu rzeki Han zbudowano punkty widokowe, z których widać obszar KRLD. Można z nich obserwować osady znajdujące się na jej terytorium, a także usłyszeć krótkie strzępy muzyki i komunikatów.

Między Południem a Północą nie ma wymiany pocztowej ani łączności telefonicznej, a jakiekolwiek podróże obywateli zupełnie nie wchodzą w rachubę.

Polityka 27.2002 (2357) z dnia 06.07.2002; Świat; s. 41
Reklama