Archiwum Polityki

Prowincjonalny koniec historii

Gdyby ktoś nie wierzył w Boga, powinien poczytać Stasiuka. Nie tylko dlatego, że jego talent musi pochodzić z góry. Również dlatego, że pisarz ten ma swoje prywatne porachunki z metafizyką, historią i Panem Bogiem.

Przekonuje o tym najnowsza jego książka zatytułowana „Zima”. Właściwie nie książka, ale książeczka – pięć krótkich opowiadań liczących w sumie 50 stron. Nie są to jednak utwory osobne, lecz cykl, który w sposób naturalny, niejako mimowolnie, bez specjalnych starań autora, zbiega się w całość, tworząc rozpisaną na opowiadania gawędę.

Stasiukowy narrator snuje refleksję, która łączy prywatną obsesję przemijania, prywatne śledztwo w poszukiwaniu wieczności, z obserwacją galicyjskiego znieruchomienia. Tu właśnie, w tym wątku, podejmowanym i porzucanym niedbale, choć snutym z ogromną swobodą i finezją, dostrzegam największą i głęboko ukrytą, prawdziwą zawartość „Zimy”. Obejmuje ona mit beskidzkiej okolicy jako prowincjonalnego wariantu końca historii.

Pisarz przeciwstawia świat Zachodu i Galicji. Pretekst jest podwójny, bo raz, że w Beskid zajeżdżają bogaci niemieccy myśliwi, żeby ustrzelić kilka sztuk naszej zwierzyny, a dwa, że docierają tutaj przeterminowane, wybrakowane, lekko przechodzone „luksusy”, które poczynają tworzyć kapitalizm „drugiej świeżości”. Przeciwstawienie nie ogranicza się jednak do swojskiej biedy i zachodniego dostatku, sięga głębiej. Tam, na Zachodzie, koniec historii wynika ze stworzenia form, których nic już nie naruszy, tu, w polskiej biedzie, koniec historii polega na niemożności stworzenia rzeczy, które przetrwałyby chociaż jedno pokolenie.

Proza Stasiuka – piękna, uwodzicielska, pisana olśniewającą frazą – nabiera charakteru kompensacyjnego. Pocieszenie nie jest oczywiście nachalne, dydaktyczne czy jawnie podane, ale jest. Pisarz przecież mówi, że tam, gdzie rozpad rzeczy widać gołym okiem, tam bliżej do prawdy – tej wielkiej, jedynej, ostatecznej, jaką stanowi prawda przemijania.

Polityka 6.2002 (2336) z dnia 09.02.2002; Kultura; s. 55
Reklama