Ta książka jest przede wszystkim satyrą na polskość, trochę w duchu Mrożka.
„Wschód” jest ciekawym autokomentarzem do innych książek, innych podróży, ale jest też lustrem, które Stasiuk przystawia czytelnikom po to, by zajrzeli we własną przeszłość.
Miał specjalnie skonstruowane łóżko. Zabierał je nawet w zagraniczne podróże, bo nie mógł znieść miękkich, zapadających się posłań.
Nowa książka to zbiór esejo-felietonów.
Ta książeczka (niewielka, liryczna i pełna uroku) przypomina nieco zbiorek „Fado”, ale też jedną z najpiękniejszych książek Stasiuka, czyli „Duklę”.
W tej niewielkiej książeczce esej podróżny zamienia się w esej religijny. Taką podróż warto odbyć.
Rozwlekła opowieść, która kręci się wokół swojej osi
Z perspektywy warszawskiej kawiarni Czarne, Wołowiec i okolice to kraina mityczna, nasycona osobliwym światłem i frazą Andrzeja Stasiuka. Kraina, w stronę której chciałoby się podążać, aby przeżyć zachwyt, a może i duchowy przełom. Ale gdy wspinasz się łagodnym wzniesieniem od Gorlic, Sękowej i Małastowa, widać tylko dotkliwy brak, narastające rozrzedzenie materii.
O niedzielnym werdykcie jury Nagrody Literackiej Nike można powiedzieć krótko, że jest dobry. Dla Nagrody Nike.