Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Społeczeństwo

Andrzej Stasiuk i sprawa znęcania się nad zwierzętami. Co tu tak szokuje i boli?

Andrzej Stasiuk Andrzej Stasiuk Agnieszka Sadowska / Agencja Wyborcza.pl
Pisarz jako poszukiwacz prawdy pisze uczciwie o sobie, gdy był małym chłopcem. Jednak nie idzie za tym żadna refleksja. Zapewne dlatego wywołał tak powszechne oburzenie.

Szokuje i boli nie sam fakt, że Andrzej Stasiuk jako chłopiec męczył zwierzęta, ale sposób, w jaki teraz, już jako dorosły, o tym nam opowiada. Beznamiętnie i bez refleksji.„Byłem normalnym chłopcem. Rzucałem kamieniami w przejeżdżające pociągi i dręczyłem zwierzęta. W tamtych czasach chłopcy dręczyli zwierzęta. Nie z okrucieństwa, ale z ciekawości świata. Żeby patrzeć w gasnące oczy i dotykać gasnącej krwi. Tak robili chłopcy ciekawi świata. Chłopcy w tamtych czasach”.

Andrzej Stasiuk dla „Polityki”: Założę heretycki Kościół maryjny

Piękna tradycja skrobania karpia

Zapewne dlatego felieton laureata nagrody Nike w „Tygodniku Powszechnym”, będący przedrukiem mowy mistrzowskiej, jaką Stasiuk wygłosił podczas gali przyznania Nagrody Conrada, na zakończenie festiwalu organizowanego przez fundację „Tygodnika Powszechnego” i miasto Kraków, wywołał tak powszechne oburzenie.

Właśnie ten kontrowersyjny fragment o rzucaniu kamieniami w przejeżdżające pociągi i o patrzeniu w gasnące oczy dręczonych zwierząt redakcja wybrała do promocji najnowszego numeru pisma na Facebooku. Pod redakcyjnym postem aż gęsto było od komentarzy zszokowanych internautów. Początkowo kasowano je, w końcu usunięto cały post. Dlatego że, jak wyjaśniła Wirtualnym Mediom Maja Kuczmińska, wiceprezes wydawcy, cytat był „niefortunnie dobrany” i „stworzył ogólne wrażenie, że uznajemy – jako redakcja i Autor – dręczenie zwierząt za przejaw jakiejś »normy« – co oczywiście jest nieprawdą”.

Reklama