Zatrute źródło
„Nie można bezkarnie patrzeć na ten kraj”. Stasiuk w nowej książce zabiera nas nad Bug
Po bardzo dobrej powieści „Przewóz” Stasiuk wraca do autobiograficznej prozy podróżnej, którą łączy z esejem. Początkowo nawet szkoda, że to nie jest powieść, jednak z czasem charakterystyczne zdania i opisy Stasiuka zaczynają działać. Wraca znany narrator, którego niecierpliwią zabytki, pałace, kresowe pamiątki, a uspokaja widok rozpadu i chaosu, tymczasowość oraz błoto naszej części Europy. Do tego pojawiają się duchy przeszłości i wędrowcy, zbyt smutni jak na turystów. Tym razem podążamy do miejsca, skąd wypływa rzeka dzieciństwa autora. „Do jej źródeł. Żeby sprawdzić, jak to jest” – zapowiada autor. Bug wracał już w powieści „Przewóz” i we wcześniejszym „Wschodzie”. Ale te powtórzenia Stasiuka nie przeszkadzają, bo literatura w ogóle składa się z krążenia wokół znanych obrazów, wspomnień. Zresztą zdania Stasiuka i jego charakterystyczne, rozpoznawalne opisy mają swoją siłę: „Przeżyjesz pół życia, ujedziesz tysiąc kilometrów i zawsze na końcu znajdziesz obraz, który już gdzieś dawno i daleko widziałeś”.
Świat się skurczył
Na 60. urodziny pisarz chciał jechać do Tuwy. Ale przyszedł covid. Świat się skurczył. Paradoksalnie ograniczenie przypomniało o pragnieniu wyprawy do źródeł. „Pomyślałem: zostaw Jenisej Jenisejowi, zostaw Tuwę Tuwińczykom, zostaw owce o nierozgarniętych pyskach im samym. Zajmij się własnym krajem. Jesteś Polakiem i obowiązki masz polskie. Jak już musisz na ten wschód, z którego nigdy nic dobrego nie przyszło, to jedź sobie nad Bug na przykład. Jedź, dopóki nie będzie za późno. Jedź, zanim przyjadą tam znowu Ruscy”. Zanim wojna dojdzie i tutaj? Zaczął więc wędrówkę z krainy ojca do krainy matki, bo oboje urodzili się nad Bugiem.
O tym, jak rodziła się „Rzeka dzieciństwa”, Stasiuk mówił w POLITYCE przy okazji płyty „Opla Stasiuk Trzaska”: „Teraz zacząłem pisać następną książkę, sentymentalną i subtelną opowieść o rzece dzieciństwa, monografię rzeki Bug.