Archiwum Polityki

Wolne pokoje

Przedmieście Olsztyna nad jeziorem Żbik, nieopodal stadniny koni. Nad frontonem budynku wielkie litery Hotel Żejmo. Cztery kondygnacje, zielona elewacja, dach pokryty modną ostatnio trzciną – całość wysmakowana, wpasowuje się w krajobraz bez zarzutu. Jest tylko jeden szkopuł: hotel stoi martwy.

Marek Żejmo, pięćdziesięciolatek, z wykształcenia ekonomista i politolog, kiedyś przedsiębiorca kilku branż, dzisiaj bankrut, niedoszły właściciel hotelu na 340 łóżek, mieszka sto metrów dalej w parterowym domku. Codziennie spogląda na hotelowe widmo – kiedyś wymarzył, że to będzie biznes do końca życia, teraz już wie, że to symbol klęski. Staje w hotelowym hallu i niczym muzealny przewodnik oprowadza po świecie, którego nie ma: – Tu miała być oranżeria, tam restauracje, dyskoteka, nocny klub, kręgielnia.

Gwarancja na 4 gwiazdki

Żejmo zaczynał od firmy budowlanej. W 1980 r. wyjechał do RFN. Najpierw pracował na czarno. Po kolei wdrapywał się na kolejne szczeble: pozwolenie na pobyt, pozwolenie na pracę, awanse zawodowe. Po czterech latach doszedł do stanowiska dyrektora firmy budowlanej.

Pod koniec lat 80. coraz częściej przyjeżdżał do kraju. Handlował wtedy maszynami dla przemysłu chłodniczego. W 1990 r. założył z pewnym Holendrem spółkę (z siedzibą w Szwajcarii). – Eksportowaliśmy z Polski mrożonki owocowo-warzywne – wspomina. Mieszkał wtedy w Berlinie, ale cały czas planował powrót do Polski na stałe. Jeżeli do Polski, to tylko do Olsztyna. Stąd przecież przed laty wyjechał do Niemiec. – Analizowałem, liczyłem, podpatrywałem innych – wylicza. – I jak dwa razy dwa, wyszło mi hotelarstwo.

Kupił 30 ha ziemi nad jeziorem Żbik, zmeliorował i osuszył. Wybudował dwupiętrowy budynek – siedzibę spółki Warimex powołanej przez siebie do budowy i prowadzenia hotelu. Zamówił projekty architektoniczne. Szacuje poniesione osobiście wydatki na ok. 10 mln zł. W 1996 r. wyruszył na poszukiwania kredytu bankowego i szybko znalazł – zgodził się AmerBank.

Wszystko dokładnie przeanalizowali, policzyli, prześwietlili mnie na wylot – mówi Żejmo.

Polityka 6.2002 (2336) z dnia 09.02.2002; Społeczeństwo; s. 78
Reklama