Ulubiony temat przeciwników palenia papierosów jest zbyt okrutny i nieciekawy dla mediów. Do dziennikarzy nie dzwonią pacjenci, żeby opowiedzieć o swoim przypadku, żaden z tzw. celebrytów nie odważy się przyznać, że i jemu przytrafiło się to nieszczęście.
– Takie postrzeganie tej choroby wyprowadza mnie z równowagi – mówi Anna Żyłowska. Nie ukrywa, że prawdopodobnie właśnie nałóg palenia doprowadził ją do raka. Ale czy to powód, by wytykać ją palcem i pouczać? Cztery lata temu wycięto jej guza wraz z całym płatem płuca, potem była chemia, radioterapia, nawrót choroby, ponowne leczenie. Ale wciąż ma dość siły, by pracować zawodowo i wspierać innych. Właśnie utworzyła w Szczecinie oddział Stowarzyszenia Walki z Rakiem Płuca, jedyną w Polsce filię tej organizacji, poza siedzibą w Gdańsku.
– Nic nie poradzę, ogarnia mnie czasami uczucie beznadziei – wyznaje prof. Jan Skokowski, emerytowany chirurg onkolog z Kliniki Chirurgii Klatki Piersiowej Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego. To on w 1994 r. wpadł na pomysł założenia Stowarzyszenia, do którego należą dziś zaledwie 74 osoby z Pomorza i 10, które zaprosiła do współpracy Anna Żyłowska w Szczecinie. – Jak na kraj, w którym co roku rozpoznaje się 20 tys. nowych przypadków tej choroby, wygląda to bardzo skromnie.
Przez prawie dwa lata swoistym rzecznikiem chorych był prof. Zbigniew Religa.
Co prawda napsuł krwi onkologom, gdy ujawniając chorobę przed całą Polską, oświadczył, że nie ma ona żadnego związku z jego intensywnym paleniem, ale też swoją postawą nakłonił mnóstwo nałogowych palaczy do wykonania badań kontrolnych. A później dał przykład, jak dzielnie znosić trudy leczenia. W końcu, choć stało się to tuż przed samą śmiercią w marcu 2009 r.