Polskie Koleje Państwowe mają ogromne plany modernizacyjne. Chcą w ten sposób powstrzymać ucieczkę pasażerów, a nie uda się tego zrobić bez zapewnienia im szybkich i wygodnych pociągów. Dlatego kolej chce w ciągu kilku najbliższych lat zakupić lokomotywy, wagony i autobusy szynowe o wartości 7 mld zł. Pierwszy kontrakt o wartości 632 mln zł na dostawę pięćdziesięciu szybkich lokomotyw tzw. dwusystemowych otrzymała szwedzko-niemiecka firma Adtranz (rozwijają prędkość do 200 km/godz. i są przystosowane do różnych systemów sieci trakcyjnej, nie trzeba więc ich odczepiać na granicy). Odbyło się to bez przetargu, bowiem podpisanie tego kontraktu było warunkiem, od którego Adtranz uzależnił decyzję o przejęciu podupadającego wrocławskiego Pafawagu.
Kolejną wielką inwestycją PKP mają być ekspresy o wychylnym nadwoziu. To nowy typ pociągu będący skrzyżowaniem superekspresu typu TGV i klasycznego pociągu. Jeździ nieco wolniej niż TGV (ten osiąga 500 km/godz.), ale za to nie wymaga budowy specjalnych torowisk. Możliwość rozwijania prędkości do 250 km/godz. zapewnia mu system pochylania wagonów: na zakrętach specjalny układ powoduje przechylenie pociągu po to, by przeciwdziałać sile odśrodkowej. Dzięki temu na całej trasie można utrzymywać dużą prędkość. PKP chcą, aby tego typu pociągi kursowały na trasach Gdańsk-Warszawa-Katowice-Kraków-Zakopane oraz Warszawa-Poznań-Berlin.
Do przetargu na dostawę dla PKP szesnastu nowych superekspresów stanęło pięć firm: włoski Fiat Ferroviaria, niemiecko-szwedzka spółka Adtranz (powstała z fuzji działów kolejowych szwedzkiego koncernu ABB i niemieckiego Daimler Benz), niemiecki Siemens, francusko-brytyjska Alcatel-Alshtom i hiszpańska Talgo. W pierwszym etapie przetargu odpadły oferty anglo-francuska i hiszpańska. Obie firmy dotychczas nie produkowały takich pociągów, nie było więc pewności, czy podołają zadaniu.