Archiwum Polityki

Śmierć z ciężarówki

Gdyby konsul generalny Julian Bradley wziął udział w spotkaniu na piątym piętrze, gdzie eksplozję odczuto najsłabiej, byłby żył. Gdyby  jego syn Jay nie dostał w ambasadzie wakacyjnej pracy, lecz wyjechał do kraju, też by żył. Zginęli jak kilku innych Amerykanów i około 240 Kenijczyków oraz 10 Tanzańczyków.

Centralna Agencja Wywiadowcza ujawniła, że w zeszłym roku udaremniła dwa zaawansowane organizacyjnie zamachy na ambasady amerykańskie i pokrzyżowała plany trzech. W tym roku już dwóch nie udaremniła. Teraz wszyscy pytają CIA, dlaczego? W jerozolimskim dzienniku "Haarec" pojawił się przeciek, że służby izraelskie ostrzegały Amerykanów przed zamachami w Nairobi i Dar es-Salaam. Ci jednak zlekceważyli informację. Ale to nic pewnego. Parę rzeczy jest jednak pewnych.

Jednoczesne niemal zdetonowanie ciężarówek z prochem u progu obu ambasad oznacza, że operację zaplanowano z zagranicy. Po drugie: tak przeprowadzone zamachy, oprócz tego, że były swego rodzaju odwetem, miały też być przesłaniem. Po trzecie: celem był symbol Ameryki jako takiej, co z góry wyklucza atak jakichś wewnętrznych sił amerykańskich, jak w przypadku wysadzenia w powietrze gmachu władz stanowych w Oklahomie. Ponadto, obiektem agresji nie były Kenia i Tanzania, państwa - choć sąsiedzkie - bardzo różne. O ile pierwsza udostępnia Mombasę lotniskowcom amerykańskim, o tyle związki drugiej z Waszyngtonem były i są luźne.

Ale wybór nie wydaje się przypadkowy. W obu stolicach ambasady amerykańskie były tak zabezpieczone przed zdetonowaniem ciężarówki z wybuchowym semtexem, jak ambasada USA w Warszawie, czyli w ogóle. W Kairze, na przykład, na chodnikach wokół ambasady USA znajdują się wielkie bloki betonowe, których nie pokona nawet czołg, tym bardziej samochód. Nie sforsuje też pancernej bramy. Gdyby nawet ciężarówkę z prochem zdetonować na ulicy, wysoki mur otaczający budynki ambasadzkie wytłumi znaczną część uderzenia.

Po wtóre, Kenia i Tanzania mają granice niezwykle porowate, tak lądowe, jak i morskie. Poza tym za niewielkie pieniądze można uzyskać przychylność policjantów i wszelkiej maści strażników oraz urzędników, czy wręcz kupić część usług niezbędnych do przygotowania zamachu.

Polityka 34.1998 (2155) z dnia 22.08.1998; Świat; s. 30
Reklama