O roku ów... Bynajmniej nie 1812, z marszem Napoleona na Moskwę, którym się kończy "Pan Tadeusz", lecz 1648, któremu przygląda się dziś ta Europa, do której ponoć idziemy. W czasie gdy my w 350 rocznicę wybuchu powstania Chmielnickiego, filmowym "Ogniem i mieczem" wystawiamy celuloidowy pomnik polskiemu piekłu na Ukrainie, to nasi zachodni sąsiedzi rozpamiętują zakończenie swojego własnego piekła - wojny trzydziestoletniej.
Ten cyklon zaczął się w 1618 r. w Pradze od buntu czeskich protestantów przeciwko katolickim Habsburgom. Potem na północ ku wybrzeżom Bałtyku i Morza Północnego ruszyła katolicka ofensywa. Następnie protestanci zepchnęli cesarskich katolików znowu na południe. Po czym ci ponownie odzyskali inicjatywę, by ją zaraz stracić. Wreszcie nikt już nie wiedział, o co się toczy ta wielka wojna europejska: o Niepokalane Poczęcie i złamanie protestantyzmu? o ograniczenie władzy cesarza w Rzeszy?