Archiwum Polityki

Godzilla 23

Nowa Godzilla jest tak ogromna, że nie mieści się w kadrze, toteż najczęściej oglądamy ją w segmentach: najpierw łapska jak ruchome wieże Eiffla, potem ogon rozwalający całe kondygnacje mijanych domów, oczy jak latarnie morskie we mgle, w końcu paszczę, w której można swobodnie jeździć samochodem, co nastąpi w kluczowej scenie filmu.

Godzilla to japońska marka, tak samo dobrze znana jak samochody Toyota, wódka sake czy firma elektroniczna Sony. Jaszczur, wymyślony w 1954 r. przez reżysera Inoshiro Hondę do spółki z ekspertem od efektów specjalnych Eiji Tsubarayą, stał się seryjnym bohaterem srebrnego ekranu, na takich samych prawach jak np. James Bond, z tym że filmów o smoku powstało więcej, bo aż dwadzieścia dwa. Pierwsza Godzilla (a właściwie: Gojira) budziła przerażenie, ponieważ nie ukrywała swych jak najgorszych zamiarów wobec świata, z czasem jednak dała się nieco oswoić, by w kilku filmach bronić ofiarnie ludzkości przed inwazją innych groźnych potworów, m.in. gigantyczną ćmą Monthrą, monstrum z głębin Ehirahem, trójgłowym smokiem Gidorą czy wreszcie Mechagodzillą, czyli olbrzymim robotem przypominającym Godzillę.

Taki portret psychologiczny bestii, jeśli tak można powiedzieć, bliższy był rdzennej tradycji smoków starojapońskich, stworów na ogół łagodnych i dobroczynnych, które żyły z tamtejszą ludnością na przyjacielskiej stopie. Natomiast smok - potwór ziejący ogniem, to jest tradycja chrześcijańska, europejska, rozpowszechniana w wielu średniowiecznych legendach. My też mieliśmy swego gada z podwawelskiej jamy, choć był to stwór wyjątkowo gamoniowaty, z którym poradził sobie bez trudu nie żaden rycerz w złotej zbroi, ale prosty szewczyk, podrzucając mu rozżarzone węgle w baraniej skórze.

Inspiracją dla europejskich potworów była Apokalipsa, gdzie jest powiedziane, że Michał i aniołowie walczyli dzielnie ze smokiem: "I zrzucony został ów smok wielki, wąż starodawny, nazwany ťdiabłem i szatanemŤ, który zwodzi cały świat". Z wężami ścierali się ofiarnie późniejsi święci, na czele z głównym pogromcą smoków, świętym Jerzym, a także błędni rycerze. Smok średniowieczny był w rzeczywistości metaforą grzechu, które to wyobrażenie przetrwało w zmienionej postaci do czasów współczesnych i choć trudno w to uwierzyć, odnosi się nawet do najnowszej Godzilli, dwudziestej trzeciej z kolei.

Polityka 36.1998 (2157) z dnia 05.09.1998; Kultura; s. 49
Reklama