Henryk Samulowski, 73-letni wnuk współzałożyciela "Gazety Olsztyńskiej", na wiadomość, że pismo kupił Niemiec, zdenerwował się. - Dziadek stworzył gazetę, aby lud uczyć ducha polskiego - mówi. Ale kiedy w Olsztynie rozwiązał się worek z protestami przeciwko sprzedaży "ostoi polskości", Samulowski zdenerwował się jeszcze bardziej i postanowił: - Nie będę się wtrącał w te przetargi. Kupczą, mieszają. Nawet kolega Bagsika maczał w tym palce.
"Gazetę Olsztyńską" kupił na początku sierpnia Franz Xaver Hirtreiter, prezes niemieckiego wydawnictwa Neue Passauer Presse. Należy już do niego kilkadziesiąt lokalnych tytułów prasowych.
Neue Passauer Presse kupiło 80 proc. udziałów "Gazety Olsztyńskiej" od spółki Edytor (właściciel dziennika od początku lat 90., większość udziałów Edytora należy do spółki Cocom, kierowanej przez prezesa likwidowanego Banku Handlowo-Przemysłowego w Katowicach). Wydawca już od dawna nie ukrywał, że ma trudności, chce sprzedać gazetę. Trudności wynikały m.in. z działalności byłego prezesa spółki Edytor, który za malwersacje finansowe trafił do aresztu (sprawa w toku).
- Teraz wszyscy załamują ręce - mówi jeden z dziennikarzy "Olsztyńskiej" - ale kiedy gazetą manipulowali aferzyści z Katowic, nikomu to nie przeszkadzało. Ówczesny wojewoda Janusz Lorenz osobiście zaangażował się w przekazanie upadającego brukowca "Dziennika Pojezierza" firmie Energopol, a los "Gazety" niewiele go obchodził. Dopiero teraz alarmuje.
Reichstagu nie kupujemy
Senator Janusz Lorenz, były wojewoda z ramienia SLD, podczas audycji w Radiu Olsztyn: "Gazeta Olsztyńska" to własność narodu, świętość narodowa.
Prezes lokalnego oddziału SDP (w tej samej audycji): Nie jesteśmy germanofobami. Gdyby chodziło o jakieś tam pismo kobiece, nikt by słowa nie powiedział.