Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Archiwum Polityki

Dobra śmierć i złe argumenty

Przyspieszanie śmierci nieuleczalnie chorych pacjentów przez francuską pielęgniarkę znowu postawiło w centrum uwagi opinii społecznej takie problemy, jak prawo do godnej śmierci, opieka paliatywna, eutanazja. Pisał o tym prof. Jacek Łuczak (POLITYKA 32). Dziś problem podejmuje polemicznie prof. Jacek Hołówka z Instytutu Filozofii UW.

Prof. dr med. Jacek Łuczak zwierza się, że wezwany został do 28-letniego Mariana, który cierpiał na duszność i krzykliwie żądał, by go szybko dobić. Lekarz natychmiast wykonał zastrzyk i przywrócił choremu oddychanie. Stojący obok rodzice odetchnęli z ulgą: a więc nie dokonał eutanazji! Trudno o bardziej nietrafny argument przeciw eutanazji. Wyraża on postawę: eutanazja jest zła, bo może prowadzić do nadużyć; jest zła, bo karetka pogotowia będzie się kojarzyć ze szwadronem śmierci, który jeździ po mieście i dobija chorych na grypę; jest zła, bo lekarz będzie zabijał na wezwanie - może nie tylko samego chorego, ale także zazdrosnej żony, niecierpliwych spadkobierców lub zawistnych sąsiadów.

Problem zasługuje na poważniejsze traktowanie. Lekarze istotnie powinni leczyć, a nie zabijać. Tylko problem nie dotyczy tej słusznej i niepodważalnej zasady medycyny, a czegoś zupełnie innego - pytania, czy czasami, choć z pewnością bardzo rzadko, lekarz nie powinien dopomóc bezradnemu pacjentowi, który nie ma szans powrotu do życia, aby rozstał się z nim w sposób czysty i estetyczny, gdy zdecydowanie i trwale tego pragnie? Czy nie powinien pomóc nie jako przedstawiciel swego świetnego zawodu, ale jako człowiek współczujący i skądinąd tylko obeznany ze śmiercią i umieraniem, jako ktoś, kto stojąc najbliżej zdesperowanego pacjenta gotów jest zrozumieć jego punkt widzenia, nawet jeśli go nie podziela i jest przekonany, że życie ludzkie zawsze powinno znaleźć swe naturalne zakończenie?

Dla wielu lekarzy problem ten w ogóle nie powstaje, gdyż mają mocne przekonanie, że ich poczucie moralnych zobowiązań wobec chorych zabrania im bezwzględnie stosowania eutanazji. Ten punkt widzenia musi być szanowany, i nie wolno mieć do niego moralnych ani filozoficznych zastrzeżeń.

Polityka 36.1998 (2157) z dnia 05.09.1998; Społeczeństwo; s. 72
Reklama