Archiwum Polityki

Nauka dogmatu

Biskupi polscy poparli ideę restytucji fakultetów teologicznych na państwowych wyższych uczelniach i podjęli stosowne postanowienia. Doświadczenie ostatnich paru lat podpowiada, że małe są szanse, by powstrzymać ich realizację. Warto zatem zastanowić się nad niektórymi okolicznościami powrotu teologii w uniwersyteckie mury oraz nad możliwymi konsekwencjami. Być może fakultety teologiczne nie staną się przyczółkami Kościoła w szkolnictwie wyższym, lecz raczej przyczółkami uniwersyteckiej wolności myślenia w Kościele.

Czy teologii na uniwersytetach trzeba się obawiać? Nie sposób wykluczyć, że jej tam obecność może prowokować konflikty - ciche i głośne. Być może ktoś komuś odradzi tu i ówdzie temat publikacji czy doktoratu, mogący wywołać zaniepokojenie kolegów teologów. Być może ktoś wpadnie na pomysł, że skoro istnieje już fakultet teologiczny, to religioznawstwo na tej samej uczelni jest zbędne albo wręcz szkodliwe. Zagrożeń nie należy jednak demonizować. Wyłącznie od społeczności uniwersyteckich zależeć będzie, czy okażą się podatne na rozmaite naciski, czy też zdołają się im przeciwstawić. Trzeba mieć nadzieję, że zdołają.

Grabarz religii

To raczej druga - kościelna - strona może mieć powody do obaw. W teologii protestanckiej - bo tylko tam problem ten mógł być dyskutowany względnie swobodnie - dość dawno już pojawiła się myśl, że teologia jest właściwie nie tyle narzędziem budowy chrześcijaństwa, ile raczej jego autodestrukcji. Franz Overbeck (1837-1905), profesor teologii i historii Kościoła w Bazylei, który ów proces niszczenia religii przez teologię usiłował opisać, nazywał ją "szatanem i grabarzem religii". Te dwie dziedziny - dowodził - są sobie wbrew pozorom całkowicie obce i w gruncie rzeczy wrogie. Teologia w swym dążeniu do stworzenia racjonalnego obrazu chrześcijaństwa - religii, w której nie znoszący rozumowej analizy mit splatał się w nierozerwalną całość z coraz silniej wymuszającą taką analizę historią - musiała w pewnym momencie zwrócić się przeciwko niemu, rozświetlając półmrok, w którym tonęły jego początki, odzierając je z tajemnicy i odbierając walor nadprzyrodzoności.

Jak długo teologia pozostawała pod pełną instytucjonalną kontrolą Kościoła, tak długo niebezpieczeństwo takiego rozwoju wydarzeń było znikome i łatwe do zażegnania.

Polityka 37.1998 (2158) z dnia 12.09.1998; Społeczeństwo; s. 22
Reklama