Archiwum Polityki

Bez krawatów

Od czasu, kiedy puczyści przetrzymywali tu w sierpniu 1991 w areszcie domowym Michaiła Gorbaczowa, dom wypoczynkowy Zaria na Krymie, znany bardziej jako "dacza Gorbaczowa w Forosie", cieszy się niedobrą sławą. Prezydent Ukrainy Leonid Kuczma, chociaż jest pragmatykiem wolnym od przesądów, na wszelki wypadek wybrał sobie na krymską rezydencję pensjonat oddalony o kilka kilometrów w stronę Jałty. I tam spotkał się z głową państwa polskiego.

Na popołudniowe rozmowy z Aleksandrem Kwaśniewskim Leonid Kuczma przybył ubrany w ciemny garnitur. Na widok polskiego prezydenta w białych spodniach i płóciennej koszuli Kuczma zdjął krawat i oddał go ochronie. Ten gest z krawatem oraz szeroki uścisk miały symbolizować nie tylko bezpośredni, nieformalny charakter piątego już w tym roku spotkania prezydentów Polski i Ukrainy, ale i tę szczególną atmosferę zaufania i zrozumienia, jaka cechuje stosunki między dobrze znającymi się przyjaciółmi. Strategiczne partnerstwo Polski i Ukrainy, o którym Leonid Kuczma i Aleksander Kwaśniewski zgodnie mówią, że nie jest deklarowanym hasłem, lecz faktem, jest co krok wystawiane na trudne próby, a przyjaźń prezydentów z trudem przekłada się na codzienną praktykę.

Obroty w handlu zagranicznym zwiększyły się w ub.r. do 1,6 mld dolarów (jak na potencjał i potrzeby obu państw, w których mieszka łącznie prawie 100 mln ludzi, wielkość mało imponująca), ale tempo wzrostu rejestrowanej wymiany spada: z 213 proc. w 1995 r. do 103 proc. w I półroczu 1998. Lista problemów do rozwiązania - patrz obok - jest dłuższa niż dokonań.

Po rozmowach, zapytany o przyszłość projektu transportu kaspijskiej ropy przez Ukrainę i Polskę do zachodniej Europy, Leonid Kuczma odpowiedział: "Gdyby to zależało tylko od nas, prezydentów, rurociąg z Odessy do Płocka pewnie już by funkcjonował". Była w tej metaforze nie tylko konstatacja ograniczonej siły sprawczej politycznej woli przywódców obu państw; pobrzmiewało w niej wezwanie do cierpliwości i do zrozumienia skomplikowanej sytuacji, w której znajduje się ukraiński prezydent.

Polska i Ukraina są sobie niezbędne. Tę geopolityczną rzeczywistość dobrze rozumieją elity w Warszawie i w Kijowie. Im bliżej jednak miejsc, gdzie San wymywa kości ofiar bratobójstwa, tym gęstsza podejrzliwość i trudniejsza do przezwyciężenia niedobra pamięć.

Polityka 41.1998 (2162) z dnia 10.10.1998; Świat; s. 40
Reklama