Archiwum Polityki

Piesek kryształowy

Zaczął padać w Polsce wielki jak kurze jaja grad pochwał dla Miłosza za "Pieska przydrożnego". Autor i jego książka otrzymały właśnie nagrodę NIKE. Aż wstyd dodawać nowe jajo. Na szczęście entuzjazmuję się książką od dawna, niech więc będzie mi wybaczone, że dzisiaj dołączę do tego kulturalnego kataklizmu.

Gdy na tydzień przed werdyktem jury NIKE widziałem się w Krakowie z Czesławem Miłoszem, byłem pewien, że dostanie tę nagrodę. On zaś był jedynie pewien, że jest w wielkim ambarasie. W jego sytuacji "noblowskiego wniebowstąpienia" właściwie nie wypada startować w takich konkursach, ale równie nie wypada odmówić udziału. A jest też czułość dla własnych dzieł innych znanych pisarzy, którzy przekroczyli smugę sławy, a których równie nietaktownie dołączono do finałowego grona kandydatów. Nieobecności Różewicza i Herlinga-Grudzińskiego na gali nie były przecież przypadkowe. Trudno nie mówić, ale o tym potem, o chorej formule nagrody, ale też o bezbrzeżnej próżności artystów i o tym, jak piękna skóra sztuki przykrywa zupełnie zwyczajne mięśnie, ścięgna i jelita bardzo pospolitej ludzkiej ambicji. To zresztą temat poruszony w książce Miłosza, bo w "Piesku" poruszył niemal wszystko. Pisze: "Zawiści artystów. Mimo komizmu, nie jest to wesołe widowisko. Każdy utopiłby drugiego w łyżce wody". Nike, jak widać, przyszła nie tylko ze skrzydłami, ale też z łyżką, z wodą i z ironicznym uśmiechem.

Miłosz zaczyna opowieść od słów: "Wybrałem się na poznawanie mojej ziemi parokonnym wozem". Wtedy to pojawił się ten tytułowy piesek, jakże intrygująco rozczulający tytuł dzieła. Poeta wspomina, że kiedy zaczynał swoją podróż, był początek stulecia, teraz jest jego koniec: "Żyłem w czasie, kiedy odbywała się olbrzymia przemiana w zawartości ludzkiej wyobraźni. Za mojego życia znikło Piekło i Niebo, wiara w życie po śmierci uległa znacznemu osłabieniu, granica między zwierzęciem a człowiekiem, tak niegdyś wyraźna, przestała wskutek teorii ewolucji przedstawiać się jasno, absolutna prawda utraciła swoje nadrzędne miejsce". Autor porusza nas nie tylko siłą swojego myślenia, ale też umiejętnością smakowania i opisu świata, który jest tak inny od świata jego młodości, ale z którego tak bogato przy pisaniu korzysta.

Polityka 42.1998 (2163) z dnia 17.10.1998; Kultura; s. 66
Reklama