Archiwum Polityki

Rzeźby z rzeżuchy

Rzeźbę można wyciosać w drewnie, wykuć w marmurze, ulepić z gliny, odlać w brązie. Ale nie tylko. Współcześni rzeźbiarze przekonują nas, że rzeźbę można zrobić absolutnie ze wszystkiego. W stołecznym Centrum Sztuki Współczesnej trwa wystawa Jamesa Turrella, który jako materii do swych prac używa światła.

Pomysł, by rzeźba składała się z blasku, refleksu, kolorowego widma nie jest we współczesnej sztuce nowością. Jako tworzywa plastycznego używali światła wielokrotnie i z artystycznym powodzeniem już w latach 60. twórcy skupieni w powstałej w Düsseldorfie Grupie Zero. Niemiecki artysta Otto Piene tworzył "Balety świetlne", wykorzystując do nich specjalne projektory. Amerykanin Don Flavin w 1963 r. porzucił malarstwo, by poświęcić się wyłącznie konstruowaniu rzeźb z białych i kolorowych świetlówek. W 1968 r. pokazał pracę będącą rodzajem fluoryzującego muru, bariery z błękitno-czerwonego światła. Od początku lat 60. także Niemiec Heinz Mack zaczął robić "Dynama świetlne" - konstrukcje z szyb, które obracając się rzucały świetlne refleksy.

Mając tak przetarte szlaki, Turrell poszedł w swych eksperymentach jeszcze dalej. Mało, że jego światło niczego nie oświetla, to także wyeliminował on ze swych dzieł samo jego źródło. Nie wiadomo, skąd się sączy; widz obcuje jedynie z tym, co tworzy ono w przestrzeni. Wydaje się, że w ten sposób współczesna rzeźba pokonała jeszcze jedną granicę: istnieje bez jakiejkolwiek fizycznej materii. Choć zawsze w historii kojarzyła się z czymś ciężkim i masywnym, tu stała się samą ulotnością. Rzeźba jest powietrzem, a powietrze rzeźbą. "Jest to sztuka wyzwolona od wszelkich przedmiotów" - pisał o jego pracach krytyk Daniel Birnbaum.

Ale dekonstrukcja tradycyjnej rzeźby i poszukiwanie nowych materii, z których można ją "ulepić", rozpoczęły się znacznie wcześniej, gdzieś w początkach XX wieku. Pierwszy poważny i mający znaczące konsekwencje cios zadali tradycji konstruktywiści. Eksperymenty Włodzimierza Tatlina czy Katarzyny Kobro niejako połączyły rzeźbę z otaczającą ją przestrzenią, wskazały trop poszukiwań dopuszczających do zamkniętej dotychczas bryły - na zasadzie równoważnego elementu - także jej otoczenie.

Polityka 48.1998 (2169) z dnia 28.11.1998; Kultura; s. 52
Reklama