Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Archiwum Polityki

Bunt bogatych

Jeżeli zaślepieni wielkimi pieniędzmi prezesi bogatych klubów piłkarskich doprowadzą do upadku małych amatorskich drużyn, za kilka lat sami będą musieli wyjść na boiska. A to oznaczałoby koniec najwspanialszej gry XX wieku.

Kilka lat temu czwarty pod względem ważności człowiek światowego futbolu Gerhard Rigner ostrzegał: Początek nowego tysiąclecia upłynie pod znakiem niepokojów w naszej dyscyplinie sportu. Wszystko wskazuje na to, że sekretarz generalny Europejskiej Unii Piłkarskiej (UEFA) nie mylił się.

Zaostrzyły się bowiem konflikty pomiędzy możnymi i biedakami. Zarabiający krocie piłkarze najsłynniejszych klubów zachodniej Europy unikają, jak mogą, gry z rywalami na wschód od Odry. Jeden z najsłynniejszych zawodników w historii dyscypliny Franz Beckenbauer powiedział niedawno, że mecz Bayernu Monachium z Widzewem Łódź nie ma żadnego sensu.

Odpowiedzialnym za 50 narodowych federacji piłkarskich w Europie władzom UEFA udało się na pewien czas pogodzić biednych i bogatych. Obracające setkami milionów dolarów kluby angielskie, włoskie, niemieckie i hiszpańskie chcąc nie chcąc jeździły na Białoruś, Litwę czy do Armenii, jeżeli los skojarzył je z tamtejszymi zespołami. Zabierały zapasy własnego jedzenia i picia, grały na złych boiskach. Polityka UEFA przyniosła szybko efekty. Rygorystyczne przepisy wymusiły na klubach wschodniej i południowej Europy modernizację stadionów, poważne traktowanie spraw bezpieczeństwa, nowelizację przepisów transferowych.

Wstyd przyznać, Polska wlecze się w ogonie. Potwierdza to przypadek zranienia Dino Baggio z AS Parmy na stadionie krakowskiej Wisły. Zdarzenie głośne w Europie. Na porządku dziennym są mecze na zamkniętych, ze względu bezpieczeństwa, stadionach (ostatnio derby Warszawy). Nasze najlepsze stadiony prezentują się żałośnie przy zmodernizowanych gruntownie obiektach w Rosji, na Białorusi, w Rumunii czy Bułgarii. Wciąż aktualne są słowa Kazimierza Górskiego, wypowiedziane 5 lat temu do Lecha Wałęsy.

Polityka 48.1998 (2169) z dnia 28.11.1998; Społeczeństwo; s. 95
Reklama