Archiwum Polityki

Szmacianka

W wiosennej rundzie Jacek Dębski, szef Urzędu Kultury Fizycznej i Turystyki, nieskutecznie zawiesił zarząd Polskiego Związku Piłki Nożnej. Na koniec sezonu jesiennego zarzucił złodziejstwo prezesowi zarządu Marianowi Dziurowiczowi i nielegalność statutu związku. Chociaż walka o kontrolowanie polskiej piłki rozpala kibiców, mecz prezesów skończy się niczym, ponieważ jest to gra beznadziejna.

Wyniki sportowe świadczą o nędzy polskiego futbolu. Z drugiej strony jest on już skomplikowaną fabryką do organizowania i zarabiania ogromnych pieniędzy. Sportowa przeszłość i dusza zagorzałego kibica oraz polityczne aspiracje sprawiły, że Jacek Dębski, szef UKFiT, postanowił przejąć kontrolę nad PZPN.

Nie docenił przeciwnika. Postrzegał działaczy sportowych jedynie jako ciemną, a właściwie czerwoną masę, która przelała się z PRL-owskiego układu. Rzeczywiście, rządzą starzy, ale z obawy, że młodzi zdolni odsuną ich od związkowych konfitur. Dawniej były nimi zagraniczne wyjazdy, dziś - wielkie pieniądze. Poza grupą biznesmenów, których piłka interesowała głównie jako pomnożenie kapitału (kupić drużynę, wypromować i szybko korzystnie sprzedać), dominują dawni, zaprawieni działacze, którzy doskonale poruszają się w świecie paragrafów, finansów i nowych układów.

Ustawa o kulturze fizycznej oraz prawo o stowarzyszeniach dają prezesowi UKFiT ogólne uprawnienia kontrolowania związku, który jednak zachowuje autonomię wobec władz administracyjnych. Związek może być nawet - w sytuacjach ekstremalnych - rozwiązany, ale orzeczeniem sądu, nie zaś decyzją urzędnika. Również sądy, a nie minister, ocenić mogą legalność wyborów władz oraz statutu.

Prezes Dębski wykorzystał wątły pretekst niewydania dokumentów do kontroli i zawiesił prezydium PZPN (bezprawnie, bo nie można zawiesić organu, a jedynie poszczególnych członków władz). Przekonałby się o tym w NSA, do którego działacze PZPN wysłali skargi (przedwczesne, bo prawo nakazuje wyczerpać najpierw tryb odwoławczy), gdyby nie cofnął własnej decyzji pod groźbą sankcji FIFA i UEFA.

Nieprzygotowany taktycznie, nieudolny prawnie atak nie powiódł się. Klucz do szafy z dokumentami, w których można by pogrzebać, pozostał w rękach Dziurowicza.

Polityka 50.1998 (2171) z dnia 12.12.1998; Wydarzenia; s. 18
Reklama