Archiwum Polityki

Zimno, zimno, ciepło

Mroźny oddech zimy odczuliśmy jesienią. Zaspy na drogach, cysterny w rowach, nieprzejezdne miasta, pożary mieszkań, ludzie umierający z zimna. Przez media przetoczył się obraz prawdziwej klęski spowodowanej atakiem żywiołu.

Zimowa apokalipsa po polsku: na trasie Siewierz-Katowice potężny TIR nie jest w stanie podjechać pod niewielkie wzniesienie, ślizga się, wreszcie staje. Natychmiast tworzy się korek, po godzinie liczy już 30 km. Kierowcy złorzeczą, trąbią, jakaś kobieta dostaje ataku histerii. Ktoś zostawia auto i pieszo przedziera się do pobliskich domów. Z oddali słychać sygnał karetki pogotowia, ona też utknęła w korku.

- Poczułem się jak złapany w pułapkę cywilizacji - mówi kierowca, który przez kilka godzin tkwił w innym korku na trasie Warszawa-Gdańsk. - Przez cały ten czas dręczyło mnie uczucie lęku i całkowitej bezradności. Bałem się, że wkrótce zostanę wraz z autem przysypany śniegiem, że nikt mi nie pomoże, że zamarznę.

Gdzie są pługi?

W Generalnej Dyrekcji Dróg Publicznych działa punkt informacji drogowej. Inżynier Jerzy Śledź codziennie odbiera ponad 200 telefonów od osób, które chcą wiedzieć, czy trasa, w którą zamierzają się udać, jest przejezdna. - Tędy radzę nie jechać, bo na drodze zalega cienkie błoto - mówi inżynier Śledź do słuchawki. - Lepiej odłożyć podróż albo jechać główną trasą.

Z punktu widzenia specjalisty od szlaków komunikacyjnych nie ma powodów, aby wpadać w panikę. Drogowcy są przygotowani na najgorsze, dysponują sprzętem. - Nie narzekamy nawet na brak środków finansowych - mówi inżynier. W każdej chwili do odśnieżania dróg można użyć 3000 pługów. Na szosach działa ponad 100 automatycznych stacji ostrzegania o gołoledzi. Obowiązujące standardy zimowego utrzymania dróg (patrz ramka) są przestrzegane.

Ale co innego widać z dyrekcji od dróg, a co innego dostrzegają użytkownicy. Kierowca PKS z woj. gdańskiego mówi w środę, 9 grudnia: - Od czterech godzin jestem na trasie i cały czas toczę walkę, żeby nie wpaść do rowu, nie utknąć w zaspie i trzymać się drogi, której pod śniegiem nie widać.

Polityka 51.1998 (2172) z dnia 19.12.1998; Społeczeństwo; s. 83
Reklama