Robert Duvall, ur. 1931 r. w San Diego, w Kalifornii. Debiutował na ekranie w 1963 r. w filmie "Zabić drozda". Zyskał sławę dzięki występom w wielu głośnych filmach, m.in.: "M.a.s.h.", "Ojciec chrzestny", "Network", "Czas Apokalipsy". Jest reżyserem filmu "Apostoł", który trafił niedawno na ekrany naszych kin.
Czy to prawda, że do realizacji "Apostoła" przygotowywał się pan 13 lat?
Szczerze mówiąc, znacznie dłużej. O "Apostole" myślałem już w latach 70. Projektem interesował się Francis Ford Coppola. Zarabiałem wtedy na życie w teatrach off-broadwayowskich. Po występach, w drodze do domu, zatrzymywałem się w północnej Luizjanie. Był tam mały kościółek. Faceci z długimi włosami grali na gitarach, w przerwach się modlili. Obok kręcił się tłumek wiernych. Wyglądało to osobliwie, a nawet zabawnie. Pomyślałem, że należałoby o tym zrobić film. Jakiś czas potem dostałem scenariusz "The Kingdom", o dwóch ewangelickich księżach, dobrym i złym. Projekt przysłał mi Sidney Lumet. Przygotowanie do roli tak mnie wciągnęło, że spędziłem kilka miesięcy w kościołach różnych wyznań.
Czego chciał się pan tam dowiedzieć?
Co robić, by nie tracić wiary. Kościół w tamtych latach świetnie nadawał się do karykatury. Młodzież szalała na punkcie "Jesus Christ Superstar". A ja, przesiąknięty duchem protestantyzmu, pytałem o istotę powołania. Wszyscy pukali się w czoło, odradzali zajmowanie się tym tematem. Ostrzegali, że nakręcę religijny kicz. Nie ma nic wstydliwego w tym, że duchowny chce żyć w zgodzie z zasadami, które głosi - odpowiadałem. Księża mają słabości, są hipokrytami w nie mniejszym stopniu niż hollywoodzcy producenci. Nie zmienia to jednak faktu, że w coś wierzą.
Dlaczego wtedy film nie powstał?
Zadzwoniłem do Harry´ego Crewsa, scenarzysty "The Kingdom", i opowiedziałem mu o moich przemyśleniach. Poradził, żebym sam się tym zajął. Jako reżyser. Odmówiłem więc Lumetowi. Zabrałem się za poprawianie scenariusza. Ale mi nie szło. Umiałem interpretować zachowania ludzi. Szybko wyciągałem wnioski na podstawie pozornie nie znaczących gestów.