Archiwum Polityki

W oczekiwaniu na cyberbarda

Jeszcze do niedawna prognozy wpływu rewolucji informatycznej na kulturę przewidywały unicestwienie książek przez komputery, multimedia lub Internet. Dziś wiemy, że mimo rozwoju mediów cyfrowych książka ma się dobrze i nic nie wskazuje na pogorszenie jej kondycji w przewidywalnej przyszłości. Nie oznacza to jednak, że literatura rozwija się niezależnie od technologii informatycznych.

Komputer nie jest koniecznym warunkiem powstania dzieła. Oczywiście może ułatwić pracę, o czym zapewniają np. Umberto Eco i Gabriel Garcia Marquez, ale nie zastąpi geniuszu. Talent to jednak towar deficytowy, a współczesny świat odczuwa głód narracji. Setki kanałów telewizji, dziesiątki tysięcy nowych tytułów książek i filmów potrzebują treści. Nad zapewnieniem ciągłości odcinkowych oper mydlanych muszą pracować sztaby scenarzystów. Skoro komputery i automatyka zwiększyły wydajność produkcji w przemyśle, czemu nie mogą dokonać tego samego w literaturze? Czy komputer może wyeliminować pisarza - twórcę, zastępując go sprawnym technicznie redaktorem?

Wszystko już przecież zostało napisane. Rudyard Kipling twierdził, że znane mu powieści są wariacjami osnutymi wokół 69 różnych intryg. Jorge Luis Borges był znacznie ostrożniejszy w szacunkach i doliczył się nie więcej niż dwunastu intryg tworzących kościec literatury. Amerykanin Ronald B. Tobias, autor cieszących się wielkim uznaniem podręczników dla pisarzy, wymienia dwadzieścia podstawowych wątków, a wśród nich pożądanie, rywalizację, zemstę, poświęcenie, miłość.

Oczywiście sama intryga to zbyt skąpy surowiec na powieść, scenariusz lub dramat. Trzeba jeszcze poprowadzić narrację. Władymir Propp dokonał wiwisekcji 450 rosyjskich bajek. Stwierdził, że tę wielką różnorodność wątków można uporządkować w sposób niemal matematyczny. Podzielił bajki na kilkadziesiąt morfemów - elementarnych jednostek fabularnych, którym przypisał różne wartości logiczne. W efekcie dowiódł, że można zaproponować algorytm, który umożliwia uzyskanie bajki na dowolnie zadany temat.

Wszystkie ingrediencje potrzebne do wyczarowania wirtualnego dzieła są określone. Zleceniodawca wprowadza do komputera algorytmy Proppa i uzupełnia je listą zasadniczych intryg, nie zapominając przy tym o Arystotelesie.

Polityka 13.1999 (2186) z dnia 27.03.1999; Społeczeństwo; s. 80
Reklama