Archiwum Polityki

Inna

- Jestem inna - przyznaje dr habilitowana Jolanta Maria Ż., kierowniczka Zakładu Historii Wychowania w Wyższej Szkole Pedagogicznej w Olsztynie - i stąd, z tej zawiści biorą się ustawiczne pomówienia dotyczące przebiegu mojej kariery naukowej, brania łapówek od studentów i sprzedawania im przerabianych prac magisterskich. Inność tę potwierdza ks. dr Jan U., jej przyjaciel: - To ładna dziewucha, okazała. Wyróżnia się, więc ludzie zazdroszczą. A przecież nikt jej nie widział na jakichś igraszkach - dodaje.

Inność ta polega nie tylko na tym, że dr Jolanta Ż. jest "ładną i okazałą dziewuchą". Nietypowa jest także i jej kariera naukowa. Magisterium zrobiła w 1985 r., mając 35 lat, i już po roku obroniła doktorat na Uniwersytecie Gdańskim. Po trzech kolejnych habilitowała się w Akademii Teologii Katolickiej (ATK) w Warszawie. Szybko też została kierowniczką Zakładu Wychowania WSP, a w 1993 r. awansowała na stanowisko prorektora.

Pracownicy WSP pamiętają z tamtych czasów jej nietypowy, jak na wyższą uczelnię, gabinet: wszystko było tam różowe. I meble, i dywany, zasłony i obicia, a nawet serwis do kawy i włosy pani profesor. Wszyscy ją tutaj tak nazywali, bo uzyskanie tego tytułu było czczą formalnością. Wniosek z ATK o przyznanie jej profesury już był złożony w Centralnej Komisji, gdy wybuchła pierwsza afera.

Różowy przechodzi w biały

Miesięcznik "Tropem zbrodni" nasłany zapewne przez jej ideowych i estetycznych przeciwników opisał, że przyjmuje ona od studentów drogie prezenty, dzięki czemu zdają oni egzaminy. Jeden z informatorów dziennikarki, Janusz G., były wykładowca WSP, twierdził, że to on napisał pani prorektor najpierw pracę magisterską, potem doktorat i habilitację. Jolanta Ż. oskarżyła autorkę artykułu i Janusza G. o zniesławienie. Wtedy Janusz G. złożył doniesienie o przestępstwie i prokuratura wszczęła śledztwo. Janusz G. twierdził, że Jolanta Ż. i jej przyjaciel ks. Jan U. przywozili z ATK prace magisterskie, które dawano mu do przeróbek, a następnie planowano sprzedawać studentom. - To wierutne, wyssane z palca kłamstwa - gorąco protestuje ks. Jan U.

Janusz G. doniósł prokuraturze dodatkowo, że napisał pracę doktorską także księdzu Pacyfikowi D., późniejszemu biskupowi drohiczyńskiemu. Jako dowód przedstawił odręczne listy biskupa ze szczegółowymi wskazówkami co do treści pracy.

Polityka 16.1999 (2189) z dnia 17.04.1999; Kraj; s. 32
Reklama