Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Archiwum Polityki

Ptasi zmysł

Wyczyn Briana Jonesa i Bertranda Piccarda, którzy oblecieli balonem kulę ziemską, zaostrzył apetyty także polskich pilotów. Jednak na lot dookoła świata nie stać żadnego z nich. Przynajmniej na razie. W środowisku lotniczym nazywani są żartobliwie tekstylnymi lub szmaciarzami.

Waldemar Lekan z Aeroklubu Stalowowolskiego, pilot samolotowy, szybowcowy i balonowy, mówi, że nauczył się latać balonem w ciągu dwóch tygodni. Miał obycie w powietrzu, dlatego poszło mu łatwiej.

- Żeby latać balonem, trzeba mieć ptasi zmysł - uważa.

  • Polacy w zawodach Gordona Bennetta
  • Balonem przez historię

- Ale to dopiero jest frajda! Balon kupiła Huta Stalowa Wola i przekazała aeroklubowi.

- W 1984 r. przekonaliśmy dyrekcję, że balon to lepsza promocja zakładu niż firmowe otwieracze do butelek - przypomina Witold Walawski, pionier baloniarstwa w Stalowej Woli. Balon szyty na Węgrzech na zamówienie, w kolorach huty czarno-czerwono-żółtym był dziesiątym zarejestrowanym w Polsce balonem na ogrzewane powietrze. Pierwszy raz wzniósł się nad ziemię podczas zawodów z okazji Dnia Hutnika, które na długo stały się jedną z najbardziej prestiżowych imprez w Polsce i Europie. - Kosztował 2,2 mln zł, tyle co maluch - pamiętają piloci. - Nasz balon był wszędzie, dzięki balonom zobaczyłem cały świat - uśmiecha się Lekan.

Przed wojną byliśmy w baloniarstwie potęgą. Polacy wygrywali w zawodach Gordona Bennetta, uważanych za nieoficjalne mistrzostwa świata balonów gazowych. Potem przyszły lata konspiry, bo władza ludowa nie lubiła baloniarstwa, sportu zbyt elitarnego. I balonów: wolnych, bo niesterowalnych, a jedynie unoszonych przez wiatr. Groźnych, bo poza kontrolą radarów. Nad ZSRR balony nie mogły latać do końca lat osiemdziesiątych. Jeszcze przed trzema laty nad Białorusią zestrzelono balon Amerykanów lecących w zawodach Gordona Bennetta.

Rolls-Royce i grzańce

Tymczasem lata sześćdziesiąte to okres renesansu baloniarstwa na świecie. Zdecydowały względy komercyjne, balony na ogrzane powietrze stały się ulubionym gadżetem reklamowym największych koncernów.

Polityka 16.1999 (2189) z dnia 17.04.1999; Społeczeństwo; s. 96
Reklama