Narastający lęk przed przestępczością prowadzi do patologii. Ludzie stają się agresywni i podejrzliwi. Domagają się surowych wyroków, przywrócenia kary śmierci. Podważają autorytet sądów, nie wierzą policji. Bywa, że ze strachu przekraczają granice obrony koniecznej, czasem z zemsty próbują dokonać samosądu na oprawcach, tworzą grupy samoobrony społecznej. Co drugi Polak boi się wychodzić z domu o zmierzchu - wynika z ankiet. Bogaci fundują sobie złote klatki, płacąc za prywatną ochronę.
- Ile wolności dla przestępców
W powszechnym odczuciu państwo przegrywa walkę z przestępcami. I nie zmieni tego złego wrażenia uchwalona niedawno ustawa o broni i amunicji. Nie zmieni go też żonglerka statystyczna, uprawiana ostatnio przez MSWiA, która ma udowodnić, że spadek liczby zabójstw w pierwszym kwartale bieżącego roku (o 30 mniej niż w analogicznym okresie ub. roku) świadczy o pozytywnych rezultatach reformy w policji zaczętej w zeszłym roku. Nie czarujmy się - na wyniki tej reformy trzeba będzie jeszcze długo czekać i nawet jeśli dziś jest mniej zabójstw, to wzrosła liczba poważnych włamań i rozbojów, o czym przedstawiciele resortu mówią już niechętnie.
Mnożą się gangi, brutalne rozboje, zabójstwa z użyciem broni. Z ponad miliona zarejestrowanych przestępstw policja wykrywa połowę sprawców.
Średnia statystyczna
Żeby się spierać o to, czy Polska jest krajem niebezpiecznym, trzeba sobie odpowiedzieć na pytanie, jakie jest realne zagrożenie przestępczością. W porównaniu do Wschodu i Zachodu Polska wypada ani lepiej, ani gorzej. Liczba przestępstw przeliczona na 100 tys. ludności - tzw. współczynnik przestępczości - wynosiła w 1997 r. w Polsce 2,6 tys., podczas gdy w Niemczech 8 tys., we Francji 6 tys.